Informacje

  • Wszystkie kilometry: 17759.30 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TandemYogi.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:307.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:76.75 km
Więcej statystyk
Piątek, 22 lutego 2013

Masa Krytyczna luty 2013

Dom, praca, dom, praca, trochę po mieście, masa i do domu... trochę więcej niż zwykle :)
A na masie znowu śnieg i zima, około 60 osób, toteż zaliczamy Wyszyńskiego w dość szybkim tempie celem rozgrzania się...































  • DST 30.00km
  • Sprzęt Holender
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lutego 2013

Międzyodrze zimą

Kolejna trasa w tzw. nieznane z cyklu niezapomniane. Na miejsce zbiórki dojechałem na kapciu, ale skończyło się tylko na dopompowaniu koła i pomacaniu wentyla, potem z Monterem, Peio i Jaszkiem zasuwaliśmy do przejścia w Mescherin, gdzie dołączyła do nas Tunia. I tam zaczęła się prawdziwa wycieczka...

Widok z mostu na Odrę...


instrukcje od Tuni odnośnie robienia zdjęć podczas wycieczki i w drogę...


Na pierwszej śluzie







A na drugim brzegu szlak Odra-Nysa, po naszej stronie też dało się jechać, a nawet póki co byliśmy zachwyceni jakością drogi :)


Tunia dbała, aby tempo wycieczki było odpowiednie i była odpowiednia ilość przerw ;)




kolejna śluza i... pierwsze kłopoty techniczne...


rzut okiem...


i szukamy kombinerek... :)














w oddali kolejna przeprawa...




"dobra chłopaki, mam fajny pomysł..." ;)




od Tuni :)


Krzysiek znalazł sobie przytulne gniazdko... ;)




"ale jak to k... 5 km w ciągu godziny??? Chyba się licznik zepsuł..."


Że tak powiem, bez komentarza :)




Gartz


Jacek robi zdjęcie grupowe...


a tutaj ja robiłem zdjęcie grupowe, z dużym poświęceniem jak widać, nawet się załapałem w kadrze, ależ to była piękna gleba :)


ten sam moment z drugiej strony uchwyciła Tunia :)


i drugie, tym razem udane podejście...


"no dobra chłopaki, ale na mapie była droga, przecież dokładnie sprawdzałem..."










Cykloza ostatnie stadium... skoro nie mogę normalnie jechać, to pojadę inaczej...




dobry humor na nie opuszczał...


ostatnie trzy kilometry znów na rowerze, co prawda po zarośniętej betonce... ale znowu jedziemy :)







coraz bliżej celu...




około 15:00 byliśmy u celu, z Mescherin ruszyliśmy około 10:20...




Przeprawa oczami Tuni :)


bo co, my nie damy rady??? :)




wydawało nam się, że sforsowanie śluzy będzie ostatnią niespodzianką na tej trasie... wydawało nam się, w końcu jechaliśmy po rozlewiskach Odry... :)







a to miejsce wydawało nam się znajome... jakże miło było je zobaczyć od drugiej strony :)



Było ciężko ale niezwykle wesoło, w dużej mierze za sprawą naszej zawsze roześmianej Tuni :) błoto zalepiało koła, błotniki, hamulce, a my brnęliśmy cały czas do przodu, na koniec obowiązkowe czyszczenie podczas przeprawy i było po sprawie... odholowaliśmy naszą śpiewającą i nieco gadatliwą ;) koleżankę do Mescherin, skąd udała się własnymi ścieżkami do domu, a my znowu zaczęliśmy pracować nad średnią... :) na koniec jeszcze dmuchnąłem w alkomacik, bo jak to Pani Policjantka powiedziała, nikt o trzeźwych zmysłach nie jeździ zimą na rowerze... ale pomyliła się :)

Nasza trasa

Wszystkim serdecznie dziękuję i do zobaczenia :)
  • DST 96.00km
  • Sprzęt Padaczka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lutego 2013

Wokół Dąbia do Betonowca

Podejrzewałem, że będzie ciężko ale nie że aż tak... obawialiśmy się śniegu, ale najgorszy był stan wałów przeciwpowodziowych pełnych dziur, krecich kopców, śladów po traktorach na których wylatywały plomby z zębów... ale najgorszy był odcinek na samym końcu, po którym ciężko, to było nawet prowadzić rower. Ale cel został osiągnięty :) Zrobienie 40 km w stronę do Betonowca, zajęło nam jedyne ponad pięć godzin, ale warto było :)

Planowana trasa: #lat=53.474034260538&lng=14.64876&zoom=11&maptype=ts_terrain



Już na trasie...


Ernir


Monter


Peio




zastanawialiśmy się, czy dogryźć do końca...


... ale jednak napiliśmy się za zdrowie Bobra :)




Na początku wydawało nam się że jazda przy mijaniu krecich kopców jest ciężka... ale tylko nam się wydawało ;)




jak na skróty, to oczywiście prowadzi Monter ;)






foto machen...






Czym dalej, tym było trudniej...


... i jeszcze trudniej... Piotrek nie zdążył wypiąć się z spd i przycupnął na chwilkę sobie... nie żeby nie było, bo to ja pierwszy zaliczyłem lot przez kierownicę, na szczęście wylądowałem z telemarkiem :)




więc tak sobie czasem urządzaliśmy spacery....


... a czasem postanowiliśmy się przejechać :)




Aż w końcu dotarliśmy do celu... niestety tylko w trójkę, bo Michała buty nie podołały trudów ostatniego odcinka drogi...




i już w drodze powrotnej, na piechotę, rzecz jasna :)




Jak widać, łatwo nie było...


A pod koniec jakby w nagrodę...


Ernir postanowił podpompować oponkę, bo mu powietrze schodziło z... odkręconego zaworu... ale żeby nie było, przegrał walkę z prestą i cała zabawa zakończyła się wymianą dętki... a tymczasem na niebie rządziły ptaszory...


i ostatnie ujęcia z Trasy Zamkowej...




Chłopaki w drodze powrotnej nieco przycisnęli, aby poprawić średnią... i tutaj zauważyłem pewną zależność... mianowicie tempo wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości zjedzonej czekolady przez sierżanta Montera, co w szczególności można było zauważyć pod koniec wycieczki... :)

Dzięki i do zobaczenia :)
  • DST 84.00km
  • Sprzęt Padaczka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 lutego 2013

Megality z Hammelstall

Był deszcz, jazda pod wiatr, tułanie się po grząskich drogach i błocie, po ciemku przy padającym śniegu, kilka awarii u Jaszka (telefon, pompka i dwie złapane gumy)... nie było za to śluzy i słońca ;) było ciężko ale sympatycznie, taki przejazd nieco kształtujący charakter, no bo ja nie idzie, to nie idzie :)


przejście graniczne Bobolin - Schwennenz




ale o co chodzi Panowie...???


Monter obmyśla skróty :) tędy pojedziemy sobie pod wiatr, a potem tamtą drogą po błocie ;)




Krackow


No Panowie, za zdrowie Pana Prezesa ;)


No co Wy, jaki wiatr, jakie skróty... ;)






ach, żeby u nas takie figurki stawiali na tyłach kościoła...


cel naszej podróży... wszyscy byli zachwyceni :)




Brussow


a tą drogą mieliśmy dojechać do śluzy... mieliśmy :)




śluzy nie było, ale i tak jest fajnie, ręka do góry kto nie chciał asfaltem :)


a co będziemy wracać tą sama drogą, skoro można skrócikiem...






Jaszek "przesyła" pozdrowienia...


Małgośka nie miała siły...


no dobra, gdzie jest Monter?




wybrał inną drogę ;)


Potem było już tylko ciemno i mokro, Małgośkę z Locknitz porwali nam Misiacze, dwie gumy Jaszka wieczorowa porą, dzięki którym można było się rozgrzać na pit stopach :)

Dziękuję wszystkim za miłe towarzystwo i do zobaczenia :)
  • DST 97.00km
  • Sprzęt Padaczka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl