Informacje

  • Wszystkie kilometry: 17759.30 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TandemYogi.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:379.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:75.80 km
Więcej statystyk
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Muritz - dookoła jeziora dzień 2.

Po 12 godzinach snu w ciepłym namiocie, nasze śpiworki okazały się za ciepłe na 10 stopniowe temperatury w nocy, wstaliśmy co by ruszyć dalej, znaczy się znaleźć jakieś śniadanie :)


najpierw ścieżynką przez las...


a potem już po często spotykanym asfalcie...


a śniadanko znaleźliśmy w Vipperow, w knajpce nad samym jeziorkiem...




gdzie serwowano rybki prosto z kutra...




pomiędzy Rechlin a  Hafendorf znajduje się Luftfahrttechnisches Museum -  muzeum zardzewiałych samolotów jak je Wanda nazwała... podczas ostatniej wizyty było zamknięte, więc skorzystałem z okazji i wydając 5 ojro postanowiłem je zwiedzić...






ale jak się okazało nie tylko samolotów, były też samochody, łodzie i mnóstwo innej drobnicy...


no i był też rower... albo w zasadzie dwa w jednym...






tak więc ja zwiedzałem muzeum a Wanda w tym czasie... :)


daleko nie ujechaliśmy, bo przy Bolter Schleuse zwabiła nas knajpka rybka z fiszbułami, tej samej marki co w Vipperow, więc nie trzeba było nas dwa razy przekonywać...


a kilometr dalej była promocja na ciastka z kawą... no cóż, trzeba było uzupełnić poziom cukru we krwi :)


nasze fahhrady spotkały kolegów...


co jakiś czas były punkty widokowe z czatowniami do obserwacji zwierząt...




i ja, żeby nie było... :)




i znowu skróty...




w niektórych czatowniach to mógłby stacjonować cały pułk wojska... :)








i już w pobliżu Waren...


prognoza pogody mówiła o przelotnych deszczach po południu, za to słoneczko grzało tak mocno, że do menu dopisaliśmy lody :)










Zapakowaliśmy graty do auta i zaczęliśmy wracać, Wanda jednak po drodze wypatrzyła, że w pobliżu Mallin jest Slawendorf - wioska słowiańska i jest tam dzisiaj jakiś festyn, więc może by tak... :)






impreza miała się już ku końcowi, ale zdążyłem jeszcze wypróbować szczudła...


co wcale nie jest takie łatwe... :)




Co do jeziora Muritz, to szczerze polecam objechanie go, bo okolica urocza i pod każdym względem przygotowana pod turystów... no a rybki... mmmm... nawierzchnia zróżnicowana, ale z reguły bardzo dobra...

jak kto ma ochotę na więcej zdjęć, to pełna fotorelacja znajduje się tutaj: fotorelacja Muritz
  • DST 43.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 kwietnia 2014

Muritz - dookoła jeziora dzień 1.

To była wycieczka w iście świątecznym klimacie, powolutku co by z lekka rozruszać Wandy nogi ale nie przeciążyć achillesa, z mnóstwem odpoczynków i pysznego jedzonka :) no i przede wszystkim z namiotem :)
Zaczęliśmy od uroczego Waren, gdzie zostawiliśmy nasze autko i pojechaliśmy najpierw na zwiedzanie miasta...








a potem na szlak dookoła jeziora w stronę przeciwna do ruchu wskazówek zegara... :)




przerwa na paprykę i pomidorki...


wiosna w pełni...


a to rowery na silniki spalinowe... a jacy szczęśliwi rowerzyści :)


w międzyczasie w celach rehabilitacyjnych odbywało się moczenie achillesa w lodowatej wodzie :)




mimo tego że były święta, na szlakach pełno rowerzystów aktywnie spędzających ten okres... przed wyjazdem martwiliśmy się, czy będzie gdzie zjeść fiszbułę, i można było... wszędzie :)


i jasno trzeba powiedzieć, że to rowerzyści stanowili większość klienteli restauracji...






królowa żabcia :) każdy mógł kupić sobie swoją królową ;)


czasem zjeżdżaliśmy z głównego szlaku, aby zobaczyć co tam słychać na szlakach pieszych...










w królestwie rzepaku...


Wanda nie chciała się zgodzić na zdjęcia w rzepaku, ale jeszcze nie wiedziała, że po drodze mamy skróty po szlaku alternatywnym który wiedzie po... :)


mostek a'la Monter :) przeprawa była miła i przyjemna...


i znowu nad wodą, a w zasadzie na sianie... a w zasadzie na jednym i drugim :)


ktoś miał pomysła, było wygodnie i do tego chroniło z tyłu od wiatru... tyko jeszcze ta temperatura wody... ;)


w oddali Robbel...


które jest równie piękne co Waren, a może nawet i bardziej...






był pyszny szparagowy obiadek, choć porcja nieco głodowa...






jajek znowu nie było, był jeno smalczyk...


jako że zbliżał się wieczór zaczęliśmy oglądać się za noclegiem, który znaleźliśmy w Zielow, spokojny camping w małej miejscowości za jedyne 10 ojro za nas oboje...


no to się rozbiliśmy i... poszliśmy spać :)
  • DST 51.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 kwietnia 2014

Świnoujście - Kołobrzeg po R10

No to kolejny wypad na R10 w odstępie tygodnia czasu, tym razem z chłopakami w nieco szybszym tempie, ale za to z mnóstwem odpoczynków i zwiedzania... muszę przyznać, że jadąc w drugą stronę zobaczyłem kilka rzeczy które przegapiliśmy w ubiegłym tygodniu... jako że był 13. kwietnia, to wyjeżdżając z domu na pociąg o 5:27 zapomniałem aparatu i przez myśl mi przeszło, że przecież jadąc z chłopakami za dużo zdjęć nie zrobię, więc może nie warto się wracać, ale w sakwie z aparatem był jeszcze portfel... no i poza tym pomyliłem się, to była udana fotograficzna wycieczka :)

Świnoujście...


jadać po R10 przez las nawierzchnia jest całkiem niezła... po drodze jeszcze zajechaliśmy nad morze zobaczyć jak się ma budowa Gazoportu... a potem lasem do Międzyzdrojów...


po drodze zobaczyliśmy stanowisko dowodzenia baterii Goben, obecnie wieża jest wykorzystywana przez strażaków...




małe kałuże nie robiły na nas wrażenia...








ostatni odcinek przed Międzyzdrojami wiedzie po płytach, na szczęście da się przejechać boczkiem :)


po drodze zaliczamy jeden z bunkrów...


Krzychu w Międzyzdrojach spotkał starego znajomego...


okazało się, że to także kolega Huberta ;)


dalej pojechaliśmy przez zagrodę Żubrów, która to w niedziele jest nieczynna, no i dalej lasem w kierunku Warnowa...


Krzychu daj spokój, zostaw ta mapę, po co nam te skróty... ;)


no i w końcu ja postanowiłem być na jakimś zdjęciu, fotograf Monter spisał się na medal :)




po sesji zdjęciowej nad Jeziorem Czajcze zjechaliśmy z asfaltu i do Kołczewa udaliśmy się po R10, nieco wyboistej...


ale za to jadąc do Kołczewa minęliśmy przepiękną aleję drzew...


trochę piachu na promenadę nasypało...


odpoczynek, jeden z wielu tego dnia... a co to, kto mi to podrzucił do sakwy??? Trudno, jak trzeba to wypiję ;)


lasem z Dziwnowa do Pobierowa...






przed Łukęcinem zrobilismy z Monterem skróty, odbiliśmy z R10 udając się w kierunku morza, gdzie natknęliśmy się na dużo lepszą drogę, szczególnie pod kątem widoczków... z chłopakami połączyliśmy się w Łukęcinie...


i dalej już całą piątką dalej robiliśmy nadmorskie skróty :)


po jakimś czasie, wróciliśmy na R10 :)






Krzychu zawsze narzeka jak mu się robi zapowiedziane zdjęcia, mówi żeby robić z ukrycia... mówisz i masz :)


kolejny piękny odcinek, pomiędzy Trzęsaczem a Rewalem :)






W wielkiej rybie :)


Latarnia morska w Niechorzu...


a tuz obok park miniatur... i znowu zdjęcia robił Krzychu :)




Krzychu robił zdjęcia, bo postanowiliśmy nieco zaoszczędzić i... a udokumentował to między innymi Hubert :)


następnie mała sesyjka nad morzem...




pogromca wszystkich ptaków, Jacek :)


potem z Niechorza do Pogorzelicy nowym szlakiem wzdłuż kolejki wąskotorowej...


Sójka


dworzec w Pogorzelicy...


tym razem jadąc przez poligon postanowiliśmy ominąć brukową część i pojechaliśmy po szutrówce, dobrej szutrówce, bo skoro nie schodziliśmy tam z 25km/h, aż dziw że zrobiłem podczas jazdy zdjęcia, to znaczy że była to niezła szutróweczka :)






wracając znowu na szlak, cofnęliśmy się jakieś 200 metrów na punkt widokowy, niby był odpoczynek, a chłopaki zapierdziel mieli...


Panie rezyseze... dobrze jedziemy??? ;)




zaliczyliśmy jakieś 400 metrów bruku i znowu uciekliśmy w las...


i Mrzeżyno...


potem był jeszcze posiłek u rybaków w Dźwirzynie i jazda znaną już dobrze asfaltową drogą rowerową do Kołobrzegu... a że gnaliśmy na pociąg, to zdjęcia z tego odcinka można obejrzeć w poprzedniej relacji :) wróciłem zrypany jak koń po westernie, następnego czułem jakbym miał nogi z betonu, ale warto było :) to co chłopaki, gdzie jedziemy następnym razem? ;)

  • DST 125.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 kwietnia 2014

Szlakiem R10 - dzien 2.

No i dzień kolejny, który wstał jakby mocno wczorajszy, znaczy się zamglony... a więc wstaliśmy, spakowaliśmy się i ruszyliśmy w poszukiwaniu śniadania... plan był taki: ryba w bułce :)




częściowo jechaliśmy Szlakiem ku Słońcu, a słońca ani widu ani słychu...


do Rogowa prowadziła nas asfaltówka rowerowa, przez miejscowość kostka, a potem tłukliśmy się razem z autami po tych nierównych płytach...


w Dźwirzynie mieliśmy telefoniczny kontakt z Monterem który goniła za nami od Kołobrzegu... a że sporo mu jeszcze zostało, a nasze tempo ze względu na Wandy nogę nie było porażające, ruszyliśmy przez zrobiona przez poligon trasę turystyczną... najpierw po ddr przy drodze z kostki brukowej...


następnie trasa po około 3km zjeżdża do lasu na szutrówkę... jest nawet jakby lepiej, a przede wszystkim ładniej... co jakiś czas spotykamy też specjalnie przygotowane miejsca do odpoczynku... przeraża tylko ilość użytego betonu i stojaki typu zemsta murarza ;)






ale za to dookoła bardzo ładnie :)




no i niestety wracamy na bruk, tym razem już bez ddrki...




był tez taki znak schodzący z bruku na piękną szutrówkę, ale bez informacji dokąd... nie zaryzykowaliśmy, a szkoda, bo później zobaczylismy kolejny taki wjazd... szutrówką najprawdopodobniej można ominąć ten holerny bruk, ale też i punkt widokowy... w każdym bądź razie do zbadania następnym razem...

punkt widokowy... po prawej morze... naprawdę :)




punkt widokowy i miejsce do odpoczynku... są też wiaty :)


i mapa


a potem dalej po bruku...


po kilku km nawierzchnia poprawi się na taką z płyt...




zbliżając się do Niechorza mijamy rezerwat Liwia Łuża, na którym mnóstwo jest głośnego ptactwa...




w Niechorzu w trakcie sezonu znowu będzie działać kolejka wąskotorowa, a wzdłuż niej do Rewala prowadzi piękna nowa rowerowa asfaltóweczka... :)


na trasie kolejki odnowiono tez dworce...


postawiono wiaty na rowery, chyba nawet na wielbłądy... że tak powiem gmina zrobiła to na bogato... i już wiadomo skąd mają takie zadłużenie... my natomiast zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek, a w międzyczasie dołączył do nas Krzysiek :)







postawiono też na ekologię, niestety mieliśmy o 9 butelek za mało...


w Rewalu odnowione kilka miejsc dla turystów...




i nawet zegar działa poprawnie...


zjechaliśmy z rowerówki z głównej drogi i do Trzęsacza pojechaliśmy szlakiem nad samym morzem...






w Trzęsaczu można było kupić takie cudo...


do Pobierowa prowadziła nas leśna droga...


ot Ci reklama... ;)


za Pobierowem było troszkę dziurawego asfaltu...


i dalej znowu leśna droga...


a co oznacza ten znak, że zakaz picia piwa nie dotyczy rowerzystów??? ;)




na drodze leżało trochę gałęzi, które zrobiły w Krzyśka błotniku małe kuku...




dojechaliśmy do Międzywodzia, skąd z głównej drogi skręciliśmy w lewo kierując się na Wolin...


Do Unina po jednej stronie drogi jest polbrukowa, krzywa ddrka, na szczęście nie po naszej stronie drogi, więc asfaltem po którym prawie nikt nie jeździ, przy najmniej o tej porze roku udaliśmy się do celu, co by zdążyć na pociąg... no i udało się :)

Trasa nadmorska R10, no cóż jest ok, może nie tak turystyczna jak w Niemczech, ale momentami są bardzo ciekawe odcinki: Osieki-Mielno, Ustronie Morskie- Rogowo, Mrzeżyno-Rewal które gorąco polecam na wycieczkę rowerową :)
  • DST 80.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 kwietnia 2014

Szlakiem R10 - dzien 1.

Miał być Kaszubski Park krajobrazowy, ale z braku czasu na przygotowania wyszła trasa nadmorska wzdłuż szlaku R10. Bardzo chcieliśmy zobaczyć jak on wygląda w rzeczywistości, częściowo go już znaliśmy, no i była to w zasadzie jedna z ostatnich okazji aby wybrać się nad morze przed sezonem, bo w jego trakcie, to musi być jakaś masakra...
Tak więc na początku Impulsem do Koszalina...


a następnie wzdłuż szlaku Bike the Baltic do m. Osieki, gdzie mieliśmy napotkać R10




ale nie zawsze było tak różowo jak powyżej, spory odcinek to taka właśnie nawierzchnia...


do m. Osieki wjechaliśmy krzakami - Wanda robiła skróty, potem przez park koło dworku w którym ubiegłego lata spaliśmy w ramach wycieczki szlakiem jakubowym...




ot zabytek..


przed kościołem w Osiekach...




a następnie asfaltem wzdłuż jeziora Jamno...


w m. Łazy wjeżdżamy na usypany wał...


domki już czekają na gości, jeszcze tylko lekkie maznięcie farbą i będzie gicio ;)


na wale szału z nawierzchnia niema, w porównaniu z asfaltową ddrką wzdłuż drogi, ale za to dużo przyjemniej... i to dobra alternatywa na lato...


spotkaliśmy tam... żabkę...


wyglądała jakby... wracała z imprezy... więc pomogłem jej przedostać się na drugą stronę tego murka :)


nad morzem, przy jamieńskim nurcie...


kłopoty z Achillesem, który coraz bardziej dawał o sobie znać...


Mielno


za Mielnem wjeżdżamy w las, trochę słabo oznakowany, ale za to trasa całkiem fajna...


mijamy 16. południk


czym bliżej Gąsek, tym coraz gęsiej od takich plakatów...


i takich...


spotkaliśmy bosmana...






oznakowanie trasy z małymi wyjątkami trzeba przyznać jest całkiem niezłe...




ale czy dla pieszych starczy latem ten wąski paseczek chodnika idącego wzdłuż plaży???






przed Kołobrzegiem na wysokości Solnego Bagna...


w Kołobrzegu znowu trafiliśmy na promocję "za pół ceny" więc zjedliśmy obiad i pojechaliśmy szukać noclegu, bo te w promocji, to były tylko jakieś strasznie wypasione..


wyjazd po dobrej jakości szutrówce która ciągnie się do Grzybowa...


a potem asfaltem do Dźwirzyna... a Wandy lampka, całkiem nieźle daje po oczach...


potem juz tylko znaleźliśmy niedrogi pokoik u gospodarza i zabralismy się za... oglądanie tv... no bo skoro w domu nie mamy ;)
 a tutaj mapka całej trasy:
Trasa
  • DST 80.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl