Informacje

  • Wszystkie kilometry: 17759.30 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TandemYogi.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:315.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:52.50 km
Więcej statystyk
Wtorek, 25 lutego 2014

Fabryka Benzyny syntetycznej w Policach

Pogoda była wiosenna, Wanda miała nadgodziny w pracy, więc postanowiłem skorzystać z okazji i troszkę się zmęczyć i tu niezawodny okazał się Monter ze swoim żwawym tempem :) a na cel wybraliśmy fabrykę benzyny syntetycznej, a raczej jej ruiny w Policach...













  • DST 45.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lutego 2014

Międzyodrze

Jako, że weekend upływał pod znakiem Włóczykija w Gryfinie, postanowiłem (jeśli wstanę) że niedzielny ranek, a może środek nocy co dla niektórych, spędzę na rowerze... bez umawiania się w obawie czy wstanę po 3 godzinach snu... a poza tym to była wycieczka na zdjęcia, więc inni by tylko "przeszkadzali"... tudzież za długo by ze mną nie wytrzymali... zaglądałem we wszystkie dziury, odkryłem nową drogę i było super :) przejechałem ledwie połowę z tego co zaplanowałem, więc mam tam jeszcze spory kawałek do przeczesania :)





Gęsi... całe klucze przelatywały jak tylko słońce wyjrzało...







poleciał po "świeże i jeszcze ciepłe" śniadanko i wraca do domu :)


Czaple Białe




Kormorany...






Czapla Siwa


Gęsi


po powrocie na główny szlak...








Chyba spodobały mi się takie fotograficzne wypady :)
  • DST 24.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 lutego 2014

Templin i poradziecka baza wojskowa

Plan był taki, aby zwiedzić to czego nie udało się ostatnio, czyli poradziecką bazę wojskową w pobliżu Vogelsang... rozpuściliśmy info, dołączył do nas Monter, Jaszek i Janusz i pojechaliśmy... wyjeżdżając o rzeźnickiej 7:00 rano...

Templin


Pionierbrucke


Janusz spotkał starego znajomego...


marzenie każdego dziecka :)




troszkę offroadu nigdy nie zaszkodzi...


pierwszy popas był nad jeziorem...


i te niezliczone ilości poukładanego drzewa przy drogach leśnych...


był kozioł...


był też ogier...






najciekawsza część bazy była za ogrodzeniem, więc jakby zmieniliśmy plany, ale Wanda wypatrzyła nową drogę która prowadziła w jej pobliże, więc postanowiliśmy spróbować... co wymagało lekkiego samozaparcia...




prowadzeni przez Montera, który ani myślał zawracać...


dotarliśmy do celu..


i opłaciło się, bo trafiliśmy na udostępnione dla zwiedzających koszary...


chłopaki pozują, a Monter łobuzuje...










Jaszek zjeżdża ze schodów... gleba za 3, 2, 1... ;)






a reporteży śmieją się z Soczi, bo postawili dwa obok siebie... jak widać to nic nowego  ;)




oj ciężko było chłopaków stamtąd wyciągnąć, niby już byliśmy za bramą, a oni znowu znaleźli dziurę w płocie...


Monter był w tym czasie w jakimś Matrixie...


no, ale w końcu się udało i pojechaliśmy dalej... :)




\

Vietmannsdorf... niby Wietnam a prawie jak w Anglii...




Gollin






a na koniec, ponieważ zostało jeszcze trochę czasu zrobiliśmy kółko wokół murów Templina...


Jacek profesjonalnie wyeksponował swój rower... ale kto by tam chciał mieć Kellysa ;)




jak to powiedzieli chłopaki, Tomek zainwestował 2 euro i podzedł zwiedzić muzeum w wieży widokowej, w jednej z bram wjazdowych...






a z góry moim oczom ukazała się tęcza... gdzieś tam w oddali padało, a u nas spadło ledwie kilka kropel...


i na koniec troje wspaniałych...


Uczestnikom dziękuję za miłe towarzystwo i do następnego razu :)
więcej zdjęć: ZDJĘCIA
  • DST 60.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lutego 2014

Bory Tucholskie

Kolejny dzień także zacząłem od zabawy aparatem...






Cztery Świerki to bardzo dobra miejscówka na nocleg, ciepełko, duża kuchnia i jadalnia, a nawet specjalna sala z kominkiem no i przemiła Pani właścicecielka... nocleg warty swojej ceny w końcu "trzy słoneczka" do czegoś zobowiązują, do pełni szczęścia brakowało nam tylko jakiegoś miejscowego jadła... ale i tak bardzo polecamy to miejsce :)




ponieważ właścicielka Czterech Świerków to także podróżniczka, znająca okolicę jak własna kieszeń poleciła nam zmienić trasę i udać się inną drogą... więc czemu nie, no kto będzie wiedział lepiej jak nie miejscowa osoba :) ba, nawet dostaliśmy przewodnik na drogę :)


brama wjazdowa do parku narodowego...




małe pozowanko...


i w drogę...




długo jeszcze???












od rana znowu zaczęliśmy po bezdrożach...


i szybko zrobiło się ciepło... :)






a przed pomostkiem, zemsta drwala :)




Wanda się zorientowała, że ja znowu nie mam żadnego zdjęcia... no dobra dawaj... :)


a dookoła jednego z licznych jeziorem prowadził pomost... no to spróbowaliśmy swoich sił :)








ach, ile tam było ładnych miejsc... :)


i Wanda podczas przerwy... zmęczona ale zadowolona... :)




punkt widokowy na jezioro Charzykowskie




to może jakaś wspólna fota...


Galeria Mariusza Janika


potem na mega głodzie dojechaliśmy do miejscowości Charzykowy, i poinformowani przez miejscowych pojechaliśmy zjeść do Baru As, może z zewnątrz nie wyglądach jakoś zachęcająco, ale jedzenie dwie starsze Panie robiły przepyszne... pieczona rybka była wyśmienita :) no i jak zwykle zrobiło się późno więc zaczęła się walka z czasem aby zdążyć na ostatni pociąg do Chojnic... zdążyliśmy, a nawet starczyło czasu aby po drodze na dworzec zrobić kilka zdjęć :)










i do domu... a w Bory Tucholskie na pewno wrócimy z namiotem na wiosnę... :)


Więcej zdjęć: zdjęcia
  • DST 46.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 lutego 2014

Szczecinek i dalej w kierunku Swornychgaci

Tym razem przyszedł czas na Bory Tucholskie, do których postanowiliśmy dojechać ze Szczecinka, a że zapowiadała się na weekend piękna pogoda, to nie trzeba było nas dwa razy namawiać :)

Tak więc w piątek zaraz po pracy szybciutko do pociągu i w drogę...


Szczecinek by night...


Ratusz na zdjęciu bez Wandy...


i z Wandą... kto zgadnie gdzie jest Wanda???


widok na Kronospan...


w międzyczasie jeszcze zjedliśmy w Kredens - Pizza i Naleśniki - szczerze polecamy to miejsce, bo naleśniki mają wyborne zresztą inne rzeczy także... i udaliśmy się do naszej agroturystyki na nocleg - Półwysep Trzesieka, miejsce ładne, Pani miła, dostępna kuchnia, aczkolwiek w pokoju troszkę zimno - grzejnik nie dawał rady... jakby ciut za drogo jak za takie warunki... ale za to z rana można było z pomostu, tudzież zamarzniętego jeziora zrobić ciekawe zdjęcia... :)


wschód słońca tego dnia był okazały...




a towarzyszyła mi... Meggi :) początkowo nieufna, ale po zabawie w aportowanie nie mogłem się od niej opędzić :)


zjedliśmy i ruszyliśmy na szlak, na początku chcieliśmy dokończyć pętlę dookoła jeziora szczecineckiego...




Mysia Wyspa...










mam wrażenie, że co druga napotkana wieża jest Bismarcka... ;)




na 13 km, razem dookoła jest chyba 15


prawie jak w kaczogrodzie...






deptak za dnia...




Ponieważ wczoraj spóźniliśmy się na pierogi do Domu Woźnego... postanowiliśmy odwiedzić go dzisiaj... i były przepyszne :) z bobem i czosnkiem, szpinakiem, suszoną śliwką i wiele innych... wszystkie były pyszne, więc jedne wciągnęliśmy na miejscu, a kolejne wzięliśmy na drogę... na pewno odwiedzimy jeszcze tą knajpkę :)


no właśnie, zwiedzanie, zdjęcia, obiadek i zrobiła się prawie 13:00, a przed nami prawie 70 km do przejechania... czyli jak zawsze... :)




po drodze Wanda wjechała na drut z ogrodzenia, który wyrwał jej błotnik...




drogi były przeróżne, ale po kałużach, to akurat dobrze się jechało :) jednakże pierwsze 30km to była terenowa mordęga... na szczęście kolejne były już po asfalcie...




a w Sporyszu koło Zajazdu można było podziwiać zwierzęta różnej maści...




a potem... zrobiło się ciemno, zjedliśmy jeszcze ciepłe pierogi, załączyliśmy wszelkie możliwe światełka i pojechaliśmy do Czterech Świerków w miejscowości Swornegacie :)

więcej zdjęć z całej wycieczki: zdjęcia
  • DST 85.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 lutego 2014

Śnieg i Piasek

To miała być wycieczka na pożegnanie zimy i trzeba przyznać, że pogoda była iście wiosenna... słoneczko towarzyszyło nam przez cały dzień :) jako że mieliśmy problem, aby po ciężkim tygodniu ruszyć swoje 4 litery z łóżka wycieczkę zaczęliśmy od Bartoszewa, gdzie dogoniliśmy chłopaków autem...  a potem trzymaliśmy się cały czas śniegu i lasu, omijając z dala wszelkie drogi asfaltowe, choć różnicy czasami nie było...





W Zalesiu odwiedziliśmy Transgraniczny Ośrodek Edukacji Ekologicznej, który jest bardzo ciekawym miejscem dla dzieciaków pod względem możliwości poznania przyrody, jak i doświadczeń z fizyki czy chemii... no i mają tam także rowery :)



Można poznać tropy zwierząt, w szczególności jedno mnie zainteresowało szczególnie ;)







dzik jest dziki, dzik jest zły...



a na koniec wizyty coś z pogranicza fizyki...





to był uroczy dzień na zdjęcia :)



a do niektórych śnieg lepił się jakby bardziej :)















krótki postój...



droga nam się jakby skończyła, co akurat nie stanowiło większego problemu, no bo kto by się tym przejmował... przecież zawsze można pojechać na skróty... ;)





w lesie wiosna, a na drodze zima...





i na koniec zdjęcia z jeziora Piasek... był piasek był i śnieg :)



  • DST 55.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl