Sobota, 14 grudnia 2013
Templin i okolice
Tym razem Wanda zabrała się za wymyślenie miejsca do którego udamy się autem, skąd zrobimy pętle na rowerach... nieco z cichacza, co by nie zapeszyć pogody jak ostatnimi dwoma razami gdy zrobiłem wpis na fb... więc zabraliśmy Montera, Janusza z Tunia i z samego rańca, a w zasadzie jeszcze w nocy pojechaliśmy do Templina.
Dla rozgrzewki zrobiliśmy pętlę wokół murów po czym opuściliśmy miasto...
a wyjazd z miasta prowadzi rowerzystów po szlaku przez taki o to most
a cóż to za dziwny stojak rowerowy...???
ten piękny widok to tylko odnoga naszej asfaltowej drogi
ale żeby nie było, jak to Monter powiedział dzień bez skrótów to dzień stracony...
i ciemny, ciemny las...
skrót doprowadził nas do miejscowości Alt Pacht i uroczego, choć zamkniętego kościółka...
to także dobre miejsce na obranie innego kursu, np. na drezynę... :)
jezior w tym dniu minęliśmy bez liku, choć troszkę zamglonych...
po drodze było mnóstwo takich oto ramek od obrazów z cytatami sławnych ludzi...
ooo, grzybek ;)
na wjeździe do Lychen (czyli Licheń według św. Montera)
i tory dla drezyn... może kiedyś?
Monter namawiał Janusza na kolejny skrócik, ale polegli na ćwiczeniach... ;)
i nasza fotoreporterka Tunia
Lychen, jak i cała okolica to mnóstwo poradzieckich pozostałości...
tych zaniedbanych...
i tych już odnowionych...
bo przecież przystanek tez może normalnie wyglądać :)
i znowu te tory...
a w Himmelpfort trafiliśmy na jarmark świąteczny...
a ta kolejka to była do... Mikołaja :)
i jego dzielne pomocnice...
i znowu na trasie w drodze do Furstenberg Havel...
a po drodze trafilismy jeszcze na obóz zagłady Ravensbruck
na wjeździe do Furstenbergu... i nie trzeba było nic doklejać, znaczy się czołgu ;)
Monter testuje rower na zimę... podobno bezawaryjny, a napęd nie do zajechania... ;)
i kolejne cudo na trasie ze specjalną szyną na środku :)
Fahradstrasse - ulica rowerowa z normalnym spowalniaczem dla samochodów... jak widać można :)
te tory nas prześladowały...
Ziegeleipark, latem pewnie są tutaj tłumy zwiedzających...
i na torach fotorelacja się zakończyła, bo później było ciemno, a do samochodów ciągle było daleko...
Jeszcze tylko zaliczyliśmy jarmark świąteczny w Templinie który wyglądał niczym nasze dni morza, więc szybko zawinęliśmy się do domu :)
Więcej zdjęć: tutaj
Dla rozgrzewki zrobiliśmy pętlę wokół murów po czym opuściliśmy miasto...
a wyjazd z miasta prowadzi rowerzystów po szlaku przez taki o to most
a cóż to za dziwny stojak rowerowy...???
ten piękny widok to tylko odnoga naszej asfaltowej drogi
ale żeby nie było, jak to Monter powiedział dzień bez skrótów to dzień stracony...
i ciemny, ciemny las...
skrót doprowadził nas do miejscowości Alt Pacht i uroczego, choć zamkniętego kościółka...
to także dobre miejsce na obranie innego kursu, np. na drezynę... :)
jezior w tym dniu minęliśmy bez liku, choć troszkę zamglonych...
po drodze było mnóstwo takich oto ramek od obrazów z cytatami sławnych ludzi...
ooo, grzybek ;)
na wjeździe do Lychen (czyli Licheń według św. Montera)
i tory dla drezyn... może kiedyś?
Monter namawiał Janusza na kolejny skrócik, ale polegli na ćwiczeniach... ;)
i nasza fotoreporterka Tunia
Lychen, jak i cała okolica to mnóstwo poradzieckich pozostałości...
tych zaniedbanych...
i tych już odnowionych...
bo przecież przystanek tez może normalnie wyglądać :)
i znowu te tory...
a w Himmelpfort trafiliśmy na jarmark świąteczny...
a ta kolejka to była do... Mikołaja :)
i jego dzielne pomocnice...
i znowu na trasie w drodze do Furstenberg Havel...
a po drodze trafilismy jeszcze na obóz zagłady Ravensbruck
na wjeździe do Furstenbergu... i nie trzeba było nic doklejać, znaczy się czołgu ;)
Monter testuje rower na zimę... podobno bezawaryjny, a napęd nie do zajechania... ;)
i kolejne cudo na trasie ze specjalną szyną na środku :)
Fahradstrasse - ulica rowerowa z normalnym spowalniaczem dla samochodów... jak widać można :)
te tory nas prześladowały...
Ziegeleipark, latem pewnie są tutaj tłumy zwiedzających...
i na torach fotorelacja się zakończyła, bo później było ciemno, a do samochodów ciągle było daleko...
Jeszcze tylko zaliczyliśmy jarmark świąteczny w Templinie który wyglądał niczym nasze dni morza, więc szybko zawinęliśmy się do domu :)
Więcej zdjęć: tutaj
- DST 98.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
tak ...trzeba tam jeszcze raz pojechać ...ale na dłuższe zwiedzanie ...naprawde warto ! :)
tunislawa - 23:47 piątek, 20 grudnia 2013 | linkuj
Komentuj