Ueckermunde - Friedland
Kolejny wolny weekend i kolejna wycieczka z cyklu za stówkę (km), czyli wracamy do formy :) Tym razem pojechaliśmy z naszym kompanem Krzyśkiem do Ueckermunde, gdzie Wanda miała ochotę odwiedzić jarmark świąteczny, a w międzyczasie zrobiliśmy sobie pętelkę do Friedlandu...
Trasa:
Ueckermunde jakby dopiero budziło się do życia...
a o wschodzie słońca ruszyliśmy na szlak, zaczynając od tej "lepszej" części, choć kiedyś ta droga wyglądała o niebo lepiej...
Kościółek w Lubs.... bodajże...
i kolejny w Ducherow...
a w lokalnym sklepie rowerowym...
Putzar, kościółek...
Monter...
i ruinki...
Po drodze do celu naszej wycieczki jechaliśmy cały czas pod masakryczny wiatr, a jakby tego było mało to na kilka kilometrów przed Friedlandem jeszcze sobie pokropiło, a miasteczko bardzo ładne, otoczone grubym murem z mnóstwem zabytków :)
Za witryną sklepową w Lubbersdorf...
i mistrzowie drugiego planu....
jedziemy drogą, asfaltową dla odmiany, patrzymy a tu... dętka...
kilkanaście metrów dalej... opona...
ale reszty roweru po drodze do Kotelow już nie znaleźliśmy...
miejscowy szlos...
i znowu na szlaku...
a podczas obiadu w lesie, gdzie nie wiało, przypatrywała nam się sarenka :)
chciałem zrobić moim kompanom kolejne zdjęcie, ale Monter okazał się być mistrzem kamuflażu i wystrychnął mnie na dudka :)
na straży...
a taki kamyczek już gdzieś widzieliśmy z Krzyśkiem...
spotkaliśmy kury perskie, tudzież kurczaki futrzaki :)
a na koniec, wracając jak zwykle po ciemniacku, zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć :)
Kilka zdjęć więcej jest tutaj: zdjęcia
- DST 111.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze