Sobota, 8 lutego 2014
Szczecinek i dalej w kierunku Swornychgaci
Tym razem przyszedł czas na Bory Tucholskie, do których postanowiliśmy dojechać ze Szczecinka, a że zapowiadała się na weekend piękna pogoda, to nie trzeba było nas dwa razy namawiać :)
Tak więc w piątek zaraz po pracy szybciutko do pociągu i w drogę...
Szczecinek by night...
Ratusz na zdjęciu bez Wandy...
i z Wandą... kto zgadnie gdzie jest Wanda???
widok na Kronospan...
w międzyczasie jeszcze zjedliśmy w Kredens - Pizza i Naleśniki - szczerze polecamy to miejsce, bo naleśniki mają wyborne zresztą inne rzeczy także... i udaliśmy się do naszej agroturystyki na nocleg - Półwysep Trzesieka, miejsce ładne, Pani miła, dostępna kuchnia, aczkolwiek w pokoju troszkę zimno - grzejnik nie dawał rady... jakby ciut za drogo jak za takie warunki... ale za to z rana można było z pomostu, tudzież zamarzniętego jeziora zrobić ciekawe zdjęcia... :)
wschód słońca tego dnia był okazały...
a towarzyszyła mi... Meggi :) początkowo nieufna, ale po zabawie w aportowanie nie mogłem się od niej opędzić :)
zjedliśmy i ruszyliśmy na szlak, na początku chcieliśmy dokończyć pętlę dookoła jeziora szczecineckiego...
Mysia Wyspa...
mam wrażenie, że co druga napotkana wieża jest Bismarcka... ;)
na 13 km, razem dookoła jest chyba 15
prawie jak w kaczogrodzie...
deptak za dnia...
Ponieważ wczoraj spóźniliśmy się na pierogi do Domu Woźnego... postanowiliśmy odwiedzić go dzisiaj... i były przepyszne :) z bobem i czosnkiem, szpinakiem, suszoną śliwką i wiele innych... wszystkie były pyszne, więc jedne wciągnęliśmy na miejscu, a kolejne wzięliśmy na drogę... na pewno odwiedzimy jeszcze tą knajpkę :)
no właśnie, zwiedzanie, zdjęcia, obiadek i zrobiła się prawie 13:00, a przed nami prawie 70 km do przejechania... czyli jak zawsze... :)
po drodze Wanda wjechała na drut z ogrodzenia, który wyrwał jej błotnik...
drogi były przeróżne, ale po kałużach, to akurat dobrze się jechało :) jednakże pierwsze 30km to była terenowa mordęga... na szczęście kolejne były już po asfalcie...
a w Sporyszu koło Zajazdu można było podziwiać zwierzęta różnej maści...
a potem... zrobiło się ciemno, zjedliśmy jeszcze ciepłe pierogi, załączyliśmy wszelkie możliwe światełka i pojechaliśmy do Czterech Świerków w miejscowości Swornegacie :)
więcej zdjęć z całej wycieczki: zdjęcia
Tak więc w piątek zaraz po pracy szybciutko do pociągu i w drogę...
Szczecinek by night...
Ratusz na zdjęciu bez Wandy...
i z Wandą... kto zgadnie gdzie jest Wanda???
widok na Kronospan...
w międzyczasie jeszcze zjedliśmy w Kredens - Pizza i Naleśniki - szczerze polecamy to miejsce, bo naleśniki mają wyborne zresztą inne rzeczy także... i udaliśmy się do naszej agroturystyki na nocleg - Półwysep Trzesieka, miejsce ładne, Pani miła, dostępna kuchnia, aczkolwiek w pokoju troszkę zimno - grzejnik nie dawał rady... jakby ciut za drogo jak za takie warunki... ale za to z rana można było z pomostu, tudzież zamarzniętego jeziora zrobić ciekawe zdjęcia... :)
wschód słońca tego dnia był okazały...
a towarzyszyła mi... Meggi :) początkowo nieufna, ale po zabawie w aportowanie nie mogłem się od niej opędzić :)
zjedliśmy i ruszyliśmy na szlak, na początku chcieliśmy dokończyć pętlę dookoła jeziora szczecineckiego...
Mysia Wyspa...
mam wrażenie, że co druga napotkana wieża jest Bismarcka... ;)
na 13 km, razem dookoła jest chyba 15
prawie jak w kaczogrodzie...
deptak za dnia...
Ponieważ wczoraj spóźniliśmy się na pierogi do Domu Woźnego... postanowiliśmy odwiedzić go dzisiaj... i były przepyszne :) z bobem i czosnkiem, szpinakiem, suszoną śliwką i wiele innych... wszystkie były pyszne, więc jedne wciągnęliśmy na miejscu, a kolejne wzięliśmy na drogę... na pewno odwiedzimy jeszcze tą knajpkę :)
no właśnie, zwiedzanie, zdjęcia, obiadek i zrobiła się prawie 13:00, a przed nami prawie 70 km do przejechania... czyli jak zawsze... :)
po drodze Wanda wjechała na drut z ogrodzenia, który wyrwał jej błotnik...
drogi były przeróżne, ale po kałużach, to akurat dobrze się jechało :) jednakże pierwsze 30km to była terenowa mordęga... na szczęście kolejne były już po asfalcie...
a w Sporyszu koło Zajazdu można było podziwiać zwierzęta różnej maści...
a potem... zrobiło się ciemno, zjedliśmy jeszcze ciepłe pierogi, załączyliśmy wszelkie możliwe światełka i pojechaliśmy do Czterech Świerków w miejscowości Swornegacie :)
więcej zdjęć z całej wycieczki: zdjęcia
- DST 85.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Wanda uzupełnia kalorie w cukierni PORANEK (po prawej stronie ratusza) ;) Zgadłem ?
monter61 - 19:15 piątek, 14 lutego 2014 | linkuj
Szkoda gadać...pozostaje tylko oglądać i podziwiać piękno (dzięki Wam możemy poznać wiele fajnych miejsc).
srk23 - 15:21 piątek, 14 lutego 2014 | linkuj
Tomek, nieustannie pozostaję pod wrażeniem wspaniałych zdjęć.
Świetne te Wasze objazdy zachodniopomorsko-pomorskich wertepów. Przy okazji szczerze polecam okolice Miastka (np. na objazd ze Szczecinka przez Bytów do Słupska lub Lęborka, względnie na południe z Człuchowem i Chojnicami). michuss - 13:41 piątek, 14 lutego 2014 | linkuj
Komentuj
Świetne te Wasze objazdy zachodniopomorsko-pomorskich wertepów. Przy okazji szczerze polecam okolice Miastka (np. na objazd ze Szczecinka przez Bytów do Słupska lub Lęborka, względnie na południe z Człuchowem i Chojnicami). michuss - 13:41 piątek, 14 lutego 2014 | linkuj