Niedziela, 9 lutego 2014
Bory Tucholskie
Kolejny dzień także zacząłem od zabawy aparatem...
Cztery Świerki to bardzo dobra miejscówka na nocleg, ciepełko, duża kuchnia i jadalnia, a nawet specjalna sala z kominkiem no i przemiła Pani właścicecielka... nocleg warty swojej ceny w końcu "trzy słoneczka" do czegoś zobowiązują, do pełni szczęścia brakowało nam tylko jakiegoś miejscowego jadła... ale i tak bardzo polecamy to miejsce :)
ponieważ właścicielka Czterech Świerków to także podróżniczka, znająca okolicę jak własna kieszeń poleciła nam zmienić trasę i udać się inną drogą... więc czemu nie, no kto będzie wiedział lepiej jak nie miejscowa osoba :) ba, nawet dostaliśmy przewodnik na drogę :)
brama wjazdowa do parku narodowego...
małe pozowanko...
i w drogę...
długo jeszcze???
od rana znowu zaczęliśmy po bezdrożach...
i szybko zrobiło się ciepło... :)
a przed pomostkiem, zemsta drwala :)
Wanda się zorientowała, że ja znowu nie mam żadnego zdjęcia... no dobra dawaj... :)
a dookoła jednego z licznych jeziorem prowadził pomost... no to spróbowaliśmy swoich sił :)
ach, ile tam było ładnych miejsc... :)
i Wanda podczas przerwy... zmęczona ale zadowolona... :)
punkt widokowy na jezioro Charzykowskie
to może jakaś wspólna fota...
Galeria Mariusza Janika
potem na mega głodzie dojechaliśmy do miejscowości Charzykowy, i poinformowani przez miejscowych pojechaliśmy zjeść do Baru As, może z zewnątrz nie wyglądach jakoś zachęcająco, ale jedzenie dwie starsze Panie robiły przepyszne... pieczona rybka była wyśmienita :) no i jak zwykle zrobiło się późno więc zaczęła się walka z czasem aby zdążyć na ostatni pociąg do Chojnic... zdążyliśmy, a nawet starczyło czasu aby po drodze na dworzec zrobić kilka zdjęć :)
i do domu... a w Bory Tucholskie na pewno wrócimy z namiotem na wiosnę... :)
Więcej zdjęć: zdjęcia
Cztery Świerki to bardzo dobra miejscówka na nocleg, ciepełko, duża kuchnia i jadalnia, a nawet specjalna sala z kominkiem no i przemiła Pani właścicecielka... nocleg warty swojej ceny w końcu "trzy słoneczka" do czegoś zobowiązują, do pełni szczęścia brakowało nam tylko jakiegoś miejscowego jadła... ale i tak bardzo polecamy to miejsce :)
ponieważ właścicielka Czterech Świerków to także podróżniczka, znająca okolicę jak własna kieszeń poleciła nam zmienić trasę i udać się inną drogą... więc czemu nie, no kto będzie wiedział lepiej jak nie miejscowa osoba :) ba, nawet dostaliśmy przewodnik na drogę :)
brama wjazdowa do parku narodowego...
małe pozowanko...
i w drogę...
długo jeszcze???
od rana znowu zaczęliśmy po bezdrożach...
i szybko zrobiło się ciepło... :)
a przed pomostkiem, zemsta drwala :)
Wanda się zorientowała, że ja znowu nie mam żadnego zdjęcia... no dobra dawaj... :)
a dookoła jednego z licznych jeziorem prowadził pomost... no to spróbowaliśmy swoich sił :)
ach, ile tam było ładnych miejsc... :)
i Wanda podczas przerwy... zmęczona ale zadowolona... :)
punkt widokowy na jezioro Charzykowskie
to może jakaś wspólna fota...
Galeria Mariusza Janika
potem na mega głodzie dojechaliśmy do miejscowości Charzykowy, i poinformowani przez miejscowych pojechaliśmy zjeść do Baru As, może z zewnątrz nie wyglądach jakoś zachęcająco, ale jedzenie dwie starsze Panie robiły przepyszne... pieczona rybka była wyśmienita :) no i jak zwykle zrobiło się późno więc zaczęła się walka z czasem aby zdążyć na ostatni pociąg do Chojnic... zdążyliśmy, a nawet starczyło czasu aby po drodze na dworzec zrobić kilka zdjęć :)
i do domu... a w Bory Tucholskie na pewno wrócimy z namiotem na wiosnę... :)
Więcej zdjęć: zdjęcia
- DST 46.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj