Sobota, 22 marca 2014
Poczdam zwiedzanie
No i w końcu w poszukiwaniu miejsc na ślubne plenery wybraliśmy się na zwiedzanie Poczdamu, i okazało się, że był o strzał w dziesiątkę... zamków i pałaców starczy tam dla kilkudziesięciu fotografów pracujących jednocześnie, do tego dwie ciekawe dzielnice: kwartał holenderski i rosyjska Alexandrowka, no i mnóstwo innych atrakcji sprawiają, że to dobry cel nawet na kilkudniową wycieczkę... my mieliśmy pół dnia, więc zobaczyliśmy w zasadzie niedużo, choć po ilości zdjęć jestem odmiennego zdania :)
Parking rowerowy na dworcu, wydawał się jakiś taki mały...
no tak, bo większy był na zewnątrz... :)
zamiast deszczu świeciło słońce więc humory tym bardziej nam dopisywały...
Kosmo-Monter
w drodze do dzielnicy rosyjskiej zwanej Alexandrowka
Alexandrowka, to kompleks kilku a może i kilkunastu pięknych, starych, drewnianych chatek...
następnym, głównym celem zwiedzania był Schloss Sanssouci...
miejscowy grajek ;)
Orangerieschloss
Belvedere auf dem klausberg
i nasza ferajna..
Neues Palais... a jaie pranie ktoś zrobił i gacie suszy ;)
Chinesisches Haus
i widok na Schloss Sanssouci od dołu...
Friedenskirche
i już w drodze do kwartału holenderskiego...
żabko-biedronka
Cecilienhof
Troszkę się nam rozpadało, więc wróciliśmy do centrum miasta, zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na Berliner FahradSchau... i znowu wyszło słońce...
Na targach kultury rowerowej było tyle fajnych rowerów i gadżetów, że ślinienia było tam na dwie godziny... co po niektórzy wrócili z niewielkimi zdobyczami, jak na przykład z czapką :)
tudzież kalendarzem... :)
Zaliczyliśmy jeszcze wystawę rowerowa w jednym muzeum, ale obie fotorelacje, spore fotorelacje będa niedługo dostępne na fb Rowerowego Szczecina, co by więcej osób mogło podziwiać te podejrzane tam cudeńka.
Parking rowerowy na dworcu, wydawał się jakiś taki mały...
no tak, bo większy był na zewnątrz... :)
zamiast deszczu świeciło słońce więc humory tym bardziej nam dopisywały...
Kosmo-Monter
w drodze do dzielnicy rosyjskiej zwanej Alexandrowka
Alexandrowka, to kompleks kilku a może i kilkunastu pięknych, starych, drewnianych chatek...
następnym, głównym celem zwiedzania był Schloss Sanssouci...
miejscowy grajek ;)
Orangerieschloss
Belvedere auf dem klausberg
i nasza ferajna..
Neues Palais... a jaie pranie ktoś zrobił i gacie suszy ;)
Chinesisches Haus
i widok na Schloss Sanssouci od dołu...
Friedenskirche
i już w drodze do kwartału holenderskiego...
żabko-biedronka
Cecilienhof
Troszkę się nam rozpadało, więc wróciliśmy do centrum miasta, zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na Berliner FahradSchau... i znowu wyszło słońce...
Na targach kultury rowerowej było tyle fajnych rowerów i gadżetów, że ślinienia było tam na dwie godziny... co po niektórzy wrócili z niewielkimi zdobyczami, jak na przykład z czapką :)
tudzież kalendarzem... :)
Zaliczyliśmy jeszcze wystawę rowerowa w jednym muzeum, ale obie fotorelacje, spore fotorelacje będa niedługo dostępne na fb Rowerowego Szczecina, co by więcej osób mogło podziwiać te podejrzane tam cudeńka.
- DST 41.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pięknie... może kiedyś... A Monter nie tyle w czapce, co w skafandrze Nasa - taki rowerowy Neil.
hombredelrio - 19:58 środa, 26 marca 2014 | linkuj
Kilka lat temu przypadkiem trafiłem do Potsdamu i zakochałem się w tym mieście. Od tamtej pory już kilkakrotnie z małżonką odwiedzaliśmy to miasto i podziwialiśmy przede wszystkim Park Sanssouci.
davidbaluch - 07:09 środa, 26 marca 2014 | linkuj
Jak na pół dnia to rzeczywiście ogrom atrakcji, uczta dla oka, ale wszystko przyćmiewa... Monter w czapce- rzecz wprost nieprawdopodobna!!! ;-)
ivoncja - 21:20 wtorek, 25 marca 2014 | linkuj
jeju ile tam fajnego zwiedzania ...naprawde warto było jechać !
tunislawa - 15:01 wtorek, 25 marca 2014 | linkuj
Komentuj