Sobota, 29 marca 2014
Park Narodowy Ujście Warty - dzień 2.
No to zaczął się, od mgły tak gęstej, że widoczność miałem czasem na 50 metrów, nic tylko podglądać ptaki :) i do tego przenikliwe zimno, że wyszperałem wszystkie ciuchy z sakwy... no ale trzeba sobie jakoś radzić więc zacząłem robić swoje... czyli zdjęcia...
wieża obserwacyjna przy tzw. betonce, widziana z około 100 metrów... szaleństwo :)
Czatownia od zewnątrz
i od wewnątrz
Ale okazało się, że Czaple w tej mgle zaczeły podchodzić jakby bliżej...
i bliżej...
Orzeł Bielik przefrunał kilka metrów przed czatownią i muszę szczerze przyznać, że potrafi łotr wystraszyć... budzi respekt :)
jak już przemarzłem na dobre udałem się nad rozlewiska, co by trochę pojeździć...drogi czasami się kończyły na kilkanaście metrów, ale przecież co to dla mnie, no a czasem na dobre... stan wody jednak dość wysoki...
Kormorany...
a temu ostatniemu to chyba życie uratowałem, bo jak tylko się spłoszył i dał dyla, to nagle pojawił się Bielik lecący w jego kierunku, jakby chciał go z kilku piórek oskubać...
jeszcze przed południem ruszyłem na mały rekonesans po tych istniejących drogach w poszukiwaniu kolejnej wieży widokowej...
o właśnie tej, widoczność jakby nieco lepsza, o jakieś 100 metrów...
znalazł się i czas na zdjęcia makro...
hamulec przedni...
pogoda znacznie się poprawiła, choć cały czas było jakby nieco mgliście...
wystartowały razem, Czaple Białe już w górze, a Łabędź jakby dopiero zaczynał się wzbijać...
Gęgawy...
Park Narodowy Ujścia Warty to prawdziwa Rzeczpospolita Ptasia... kto jeszcze nie był, niech na nic nie czeka :)
a ja tymczasem znowu wróciłem na tzw. "betonkę" do czatowni...
tylko jakby ptaków w pobliżu nie było...
więc doczekałem do zachodu słońca...
i gdy już miałem wracać okazało się, że powietrze mi schodzi z tylnego koła...
Dziury w dętce nie znalazłem, więc założyłem nową i pognałem na spoczynek.
wieża obserwacyjna przy tzw. betonce, widziana z około 100 metrów... szaleństwo :)
Czatownia od zewnątrz
i od wewnątrz
Ale okazało się, że Czaple w tej mgle zaczeły podchodzić jakby bliżej...
i bliżej...
Orzeł Bielik przefrunał kilka metrów przed czatownią i muszę szczerze przyznać, że potrafi łotr wystraszyć... budzi respekt :)
jak już przemarzłem na dobre udałem się nad rozlewiska, co by trochę pojeździć...drogi czasami się kończyły na kilkanaście metrów, ale przecież co to dla mnie, no a czasem na dobre... stan wody jednak dość wysoki...
Kormorany...
a temu ostatniemu to chyba życie uratowałem, bo jak tylko się spłoszył i dał dyla, to nagle pojawił się Bielik lecący w jego kierunku, jakby chciał go z kilku piórek oskubać...
jeszcze przed południem ruszyłem na mały rekonesans po tych istniejących drogach w poszukiwaniu kolejnej wieży widokowej...
o właśnie tej, widoczność jakby nieco lepsza, o jakieś 100 metrów...
znalazł się i czas na zdjęcia makro...
hamulec przedni...
pogoda znacznie się poprawiła, choć cały czas było jakby nieco mgliście...
wystartowały razem, Czaple Białe już w górze, a Łabędź jakby dopiero zaczynał się wzbijać...
Gęgawy...
Park Narodowy Ujścia Warty to prawdziwa Rzeczpospolita Ptasia... kto jeszcze nie był, niech na nic nie czeka :)
a ja tymczasem znowu wróciłem na tzw. "betonkę" do czatowni...
tylko jakby ptaków w pobliżu nie było...
więc doczekałem do zachodu słońca...
i gdy już miałem wracać okazało się, że powietrze mi schodzi z tylnego koła...
Dziury w dętce nie znalazłem, więc założyłem nową i pognałem na spoczynek.
- DST 60.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Piękny relaks, tam samemu wśród przyrody. Zazdraszczam
davidbaluch - 17:21 czwartek, 3 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj