Poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Muritz - dookoła jeziora dzień 2.
Po 12 godzinach snu w ciepłym namiocie, nasze śpiworki okazały się za ciepłe na 10 stopniowe temperatury w nocy, wstaliśmy co by ruszyć dalej, znaczy się znaleźć jakieś śniadanie :)
najpierw ścieżynką przez las...
a potem już po często spotykanym asfalcie...
a śniadanko znaleźliśmy w Vipperow, w knajpce nad samym jeziorkiem...
gdzie serwowano rybki prosto z kutra...
pomiędzy Rechlin a Hafendorf znajduje się Luftfahrttechnisches Museum - muzeum zardzewiałych samolotów jak je Wanda nazwała... podczas ostatniej wizyty było zamknięte, więc skorzystałem z okazji i wydając 5 ojro postanowiłem je zwiedzić...
ale jak się okazało nie tylko samolotów, były też samochody, łodzie i mnóstwo innej drobnicy...
no i był też rower... albo w zasadzie dwa w jednym...
tak więc ja zwiedzałem muzeum a Wanda w tym czasie... :)
daleko nie ujechaliśmy, bo przy Bolter Schleuse zwabiła nas knajpka rybka z fiszbułami, tej samej marki co w Vipperow, więc nie trzeba było nas dwa razy przekonywać...
a kilometr dalej była promocja na ciastka z kawą... no cóż, trzeba było uzupełnić poziom cukru we krwi :)
nasze fahhrady spotkały kolegów...
co jakiś czas były punkty widokowe z czatowniami do obserwacji zwierząt...
i ja, żeby nie było... :)
i znowu skróty...
w niektórych czatowniach to mógłby stacjonować cały pułk wojska... :)
i już w pobliżu Waren...
prognoza pogody mówiła o przelotnych deszczach po południu, za to słoneczko grzało tak mocno, że do menu dopisaliśmy lody :)
Zapakowaliśmy graty do auta i zaczęliśmy wracać, Wanda jednak po drodze wypatrzyła, że w pobliżu Mallin jest Slawendorf - wioska słowiańska i jest tam dzisiaj jakiś festyn, więc może by tak... :)
impreza miała się już ku końcowi, ale zdążyłem jeszcze wypróbować szczudła...
co wcale nie jest takie łatwe... :)
Co do jeziora Muritz, to szczerze polecam objechanie go, bo okolica urocza i pod każdym względem przygotowana pod turystów... no a rybki... mmmm... nawierzchnia zróżnicowana, ale z reguły bardzo dobra...
jak kto ma ochotę na więcej zdjęć, to pełna fotorelacja znajduje się tutaj: fotorelacja Muritz
najpierw ścieżynką przez las...
a potem już po często spotykanym asfalcie...
a śniadanko znaleźliśmy w Vipperow, w knajpce nad samym jeziorkiem...
gdzie serwowano rybki prosto z kutra...
pomiędzy Rechlin a Hafendorf znajduje się Luftfahrttechnisches Museum - muzeum zardzewiałych samolotów jak je Wanda nazwała... podczas ostatniej wizyty było zamknięte, więc skorzystałem z okazji i wydając 5 ojro postanowiłem je zwiedzić...
ale jak się okazało nie tylko samolotów, były też samochody, łodzie i mnóstwo innej drobnicy...
no i był też rower... albo w zasadzie dwa w jednym...
tak więc ja zwiedzałem muzeum a Wanda w tym czasie... :)
daleko nie ujechaliśmy, bo przy Bolter Schleuse zwabiła nas knajpka rybka z fiszbułami, tej samej marki co w Vipperow, więc nie trzeba było nas dwa razy przekonywać...
a kilometr dalej była promocja na ciastka z kawą... no cóż, trzeba było uzupełnić poziom cukru we krwi :)
nasze fahhrady spotkały kolegów...
co jakiś czas były punkty widokowe z czatowniami do obserwacji zwierząt...
i ja, żeby nie było... :)
i znowu skróty...
w niektórych czatowniach to mógłby stacjonować cały pułk wojska... :)
i już w pobliżu Waren...
prognoza pogody mówiła o przelotnych deszczach po południu, za to słoneczko grzało tak mocno, że do menu dopisaliśmy lody :)
Zapakowaliśmy graty do auta i zaczęliśmy wracać, Wanda jednak po drodze wypatrzyła, że w pobliżu Mallin jest Slawendorf - wioska słowiańska i jest tam dzisiaj jakiś festyn, więc może by tak... :)
impreza miała się już ku końcowi, ale zdążyłem jeszcze wypróbować szczudła...
co wcale nie jest takie łatwe... :)
Co do jeziora Muritz, to szczerze polecam objechanie go, bo okolica urocza i pod każdym względem przygotowana pod turystów... no a rybki... mmmm... nawierzchnia zróżnicowana, ale z reguły bardzo dobra...
jak kto ma ochotę na więcej zdjęć, to pełna fotorelacja znajduje się tutaj: fotorelacja Muritz
- DST 43.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dziekuje, czekam z niecierpliwoscia :-) Obstawiam Flyer... ale moze jednak sie myle ;-) Jezdze w takiej samej pozycji jak Wanda na podobnym rowerze (Stevens Extravagance), wyprobowalam juz kilka modeli Brooks''a, czekam jesczce na Flyer, ktory maja mi przyslac na probe
Pato - 14:32 piątek, 25 kwietnia 2014 | linkuj
Takie relacje to miód na me serce :) Pięknie zoobrazowane, kadry świetne, niezłe reporterskie oko :) Jestem pod wrażeniem :)
rmk - 19:26 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj
Przypomniała mi się jedna rzecz. Jeśli czasem tam jeździcie, to na tej stronie http://www.waren-tourismus.de/service-kontakt/prospekte.html można zamówić bezpłatne prospekty o Waren i okolicach jeziora z noclegami, restauracjami cenami, adresami stron internetowych , informacjach co warto zwiedzić w okolicy i.t.p. Wystarczy wypełnić formularz. Przyślą do Polski. Zamawiałem kilka miesięcy temu i po około 2 tygodniach znalazłem w skrzynce. Przydatna rzecz. I całkowicie darmowa.
davidbaluch - 14:50 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj
Za dzieciaka miałem szczudła i świetnie sobie radziłem. Ciekawe czy umiałbym jeszcze chodzić.
davidbaluch - 14:46 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj
Przecudnie! Kocham Müritzsee, jezdzimy tam z mezem przynajmniej 2 razy do roku :-) Mam pytanie, na ktorym modelu Brooksa jezdzi Malzonka? Planuje rownoez zakup, lecz nie jestem pewna, ktory model wybrac: Flyer czy B67... Pozdrawiam serdecznie
Pato - 20:43 środa, 23 kwietnia 2014 | linkuj
piekne jezioro ..i czyściutka woda ! czyli mieliście już pierwsza letnią wycieczke ! :)
tunislawa - 20:14 środa, 23 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj