Poniedziałek, 10 listopada 2014
Litomerice - Praha
W zasadzie tego dnia na wieczór powinniśmy być w Pradze, a my tymczasem mieliśmy chyba cały dzień w plecy... więc z rana wstaliśmy, i ruszyliśmy nadrabiać zaległości...
zaczęliśmy od cukierni...

potem było śniadanie...

i piekarnia...


tego dnia specjalnie pojechaliśmy alternatywną częścią aby zobaczyć Terenzin... kiedyś fort, który w czasach II wojny światowej wykorzystany był przez Hitlera jako getto... ale tylko z pozorów, bo w rzeczywistości był to obóz zagłady...






następnie promem chcieliśmy przeprawić się na właściwa stronę szlaku... ale że było już po sezonie, to najbliższy był w kwietniu, więc ruszyliśmy dalej...

Roudnice nad Labem...



koło pewnej fabryki wędkarze łowili rybki... podobno wyskakiwały już ugotowane... :)


i znowu te pociągi...

Melnik...





patrząc na mapę mieliśmy trzy opcje do wyboru, dwie prowadziły przez prom za kilka kilometrów - ale że było po sezonie, to przeczucie kazało nam skorzystać ze schodów...



i nagle pośród niczego mega pałac... no cóż zobaczymy go następnym razem... bo zawzięliśmy się i postanowiliśmy jednak dojechać tego dnia do Pragi :)

przeprawa przez tamę...



znaleźliśmy hostel dla podróżników, zostawiliśmy graty i pojechaliśmy szukać kolacji... i lepszego miejsca znaleźć nie mogliśmy.... knajpa nazywała się Kolonial i była to rowerowa knajpa :)




i jakby nam było mało tego dnia zrobiliśmy sobie jeszcze Praga by night :)





a następnego dnia z rana uprawialiśmy głównie shopping... półtora kilo Studenckiej i takie tam ;)




potem już tylko na pociąg i dalej do Drezna...



jeszcze tylko odwiedziliśmy na starówce kawiarnię z prawdziwą pyszną czekoladą, kupiliśmy małe co nieco i wróciliśmy do naszego autka, by dalej spokojnie dojechać do domu... :)
zaczęliśmy od cukierni...

potem było śniadanie...

i piekarnia...


tego dnia specjalnie pojechaliśmy alternatywną częścią aby zobaczyć Terenzin... kiedyś fort, który w czasach II wojny światowej wykorzystany był przez Hitlera jako getto... ale tylko z pozorów, bo w rzeczywistości był to obóz zagłady...






następnie promem chcieliśmy przeprawić się na właściwa stronę szlaku... ale że było już po sezonie, to najbliższy był w kwietniu, więc ruszyliśmy dalej...

Roudnice nad Labem...



koło pewnej fabryki wędkarze łowili rybki... podobno wyskakiwały już ugotowane... :)


i znowu te pociągi...

Melnik...





patrząc na mapę mieliśmy trzy opcje do wyboru, dwie prowadziły przez prom za kilka kilometrów - ale że było po sezonie, to przeczucie kazało nam skorzystać ze schodów...



i nagle pośród niczego mega pałac... no cóż zobaczymy go następnym razem... bo zawzięliśmy się i postanowiliśmy jednak dojechać tego dnia do Pragi :)

przeprawa przez tamę...



znaleźliśmy hostel dla podróżników, zostawiliśmy graty i pojechaliśmy szukać kolacji... i lepszego miejsca znaleźć nie mogliśmy.... knajpa nazywała się Kolonial i była to rowerowa knajpa :)




i jakby nam było mało tego dnia zrobiliśmy sobie jeszcze Praga by night :)





a następnego dnia z rana uprawialiśmy głównie shopping... półtora kilo Studenckiej i takie tam ;)




potem już tylko na pociąg i dalej do Drezna...



jeszcze tylko odwiedziliśmy na starówce kawiarnię z prawdziwą pyszną czekoladą, kupiliśmy małe co nieco i wróciliśmy do naszego autka, by dalej spokojnie dojechać do domu... :)
- DST 134.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj