Niedziela, 23 listopada 2014
Nadarzyce - Szczecinek
Po wczorajszych przebojach dzisiaj postanowiliśmy nieco ograniczyć ilość atrakcji i spędzić dzień na spokojnej jeździe przez wrzosowiska...
Rankiem jeszcze spojrzeliśmy na mapę, gdzie była wzmianka o największym w Europie bombowisku...
następnie odwiedziliśmy obóz jeniecki...
i Gródek zwany Kłominem, a w zasadzie to co tylko zostało, bo wiele budynków poszło do wyburzenia i ostało się już tyko kilka...
a jeden z nich kupił Pan Stasiu i przerabia na pensjonat...
a my ruszyliśmy w kierunku wrzosowisk...
lisek poznał nowego kolegę słonika... ale tylko na chwilkę, bo słonikowi chyba bardzo spodobały się wrzosowiska i postanowił tam zostać, nic nikomu o tym nie mówiąc... ;)
a tymczasem kawałek dalej... ach piękny miała Wanda widok, zajęła miejsce w pierwszym rzędzie... :)
przechodząc po śladach które zrobiły było jeszcze czuć dziką zwierzynę...
był i pomnik przyrody...
dziewczyny wygospodarowały także czas na szukanie kurek...
kolejną atrakcją miały być ruiny pałacu w Juchowie... i pewnie kilka lat temu to jeszcze była atrakcja, ale obecnie jest już mocno zniszczony...
a tymczasem kawałek dalej spotkaliśmy dość towarzyskie dziewczyny ;)
a gdy zaczęło się zmierzchać, dojechaliśmy do jeziora Trzesiecko, a potem już tylko gnaliśmy do Domu Woźnego, gdzie mają bardzo dobre pierogi w kilkunastu smakach, za zaoszczędzone wczoraj pieniądze kupiliśmy 10 porcji, z czego 6 zabraliśmy do Szczecina - obiad na dwa dni jak znalazł :)
To był kolejny udany weekend... dzięki Tunia za miłe towarzystwo :)
Rankiem jeszcze spojrzeliśmy na mapę, gdzie była wzmianka o największym w Europie bombowisku...
następnie odwiedziliśmy obóz jeniecki...
i Gródek zwany Kłominem, a w zasadzie to co tylko zostało, bo wiele budynków poszło do wyburzenia i ostało się już tyko kilka...
a jeden z nich kupił Pan Stasiu i przerabia na pensjonat...
a my ruszyliśmy w kierunku wrzosowisk...
lisek poznał nowego kolegę słonika... ale tylko na chwilkę, bo słonikowi chyba bardzo spodobały się wrzosowiska i postanowił tam zostać, nic nikomu o tym nie mówiąc... ;)
a tymczasem kawałek dalej... ach piękny miała Wanda widok, zajęła miejsce w pierwszym rzędzie... :)
przechodząc po śladach które zrobiły było jeszcze czuć dziką zwierzynę...
był i pomnik przyrody...
dziewczyny wygospodarowały także czas na szukanie kurek...
kolejną atrakcją miały być ruiny pałacu w Juchowie... i pewnie kilka lat temu to jeszcze była atrakcja, ale obecnie jest już mocno zniszczony...
a tymczasem kawałek dalej spotkaliśmy dość towarzyskie dziewczyny ;)
a gdy zaczęło się zmierzchać, dojechaliśmy do jeziora Trzesiecko, a potem już tylko gnaliśmy do Domu Woźnego, gdzie mają bardzo dobre pierogi w kilkunastu smakach, za zaoszczędzone wczoraj pieniądze kupiliśmy 10 porcji, z czego 6 zabraliśmy do Szczecina - obiad na dwa dni jak znalazł :)
To był kolejny udany weekend... dzięki Tunia za miłe towarzystwo :)
- DST 79.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
To ja dziękuje ! po pirogach juz pewnie tylko wspomnienie ! :)
tunislawa - 21:57 środa, 3 grudnia 2014 | linkuj
Komentuj