Sobota, 27 grudnia 2014
Białowieża - Hajnówka
No i przyszedł dzień wyjazdu... więc ostatnia szansa na spotkanie Żubrów... znowu pobudka przed świtem i jazda do Kamiennego Bagna... do wschodu słońca jeszcze około 40 minut...
i znowu te same dwa chłopaki...
tym razem poszedłem kilka kroków dalej, minąłem je aby zobaczyć co się kryje na następnej polanie... a kryła się tam rodzinka Dzików...
i rodzinka Żubrów :)
trzeba jednak przyznać, że w stadzie są dużo bardziej płochliwe... na 50 metrów nie podejdziesz...
powitało mnie słoneczko, a ja skoro jeszcze nie zmarzłem, a było minus 9 stopni, pojechałem w kierunku rezerwatu ścisłego...
zapoznałem się z regulaminem i wjechałem do środka...
groby bojowników ruchu oporu zamordowanych przez hitlerowców w latach 1941-44
puszcza taka sama jak ta, po której jeździliśmy wczoraj.... nie wiem dlaczego można tutaj wchodzić tylko z przewodnikiem... tym bardziej, że mój się gdzieś zawieruszył... ;)
miejsce pamięci narodowej przy Białowieży...
zjedliśmy śniadanie, pożegnaliśmy się z gospodarzami, zwierzakami i pojechaliśmy w stronę Hajnówki...
punkt obserwacyjny...
Wandzie zrobiło się jakoś zimno...
ja od jakiegoś czasu wyglądałem tak...
po drodze minęliśmy Sioło Budy...
przed samą Hajnówką w środku lasu na terenie wojskowym ogrodzonym drutem kolczastym, otwartym kilka razy w roku jest Krynoczka, cerkiew z leczniczym źródełkiem...
Gospodarz z Żubrowego szlaku powiedział nam że jest zamknięte, ale spoko, jest dziura w płocie... no i była :)
a Wanda grzecznie poczekała przed ogrodzeniem...
jest i Hajnówka...
po której chwilkę się pokręciliśmy i pojechaliśmy do poleconej nam restauracji/baru Babushka, gdzie zjedliśmy całą masę pierogów... rewelacyjne były te z śliwką w środku, taką świeżą, a może mrożoną lub ze słoika, ale bardzo dobrą :) a potem z przygodami w kierunku Warszawy... najpierw Hajnówka - Czeremcha tam szybka przesiadka i już jedziemy w kierunku Siedlec... wysiedliśmy na Siedlce Baza bo tory były w remoncie, myślałem że do stacji będzie może z 1km, a okazało się że prawie cztery... w miarę szybko się wygramoliliśmy z pociągu, wrzuciliśmy sakwy na rower, do autobusu który dowoził pasażerów na tym odcinku ustawiła się spora kolejka, konduktor w międzyczasie zdążył nam oznajmić że do autobusu nie wejdziemy (nawet nie próbowaliśmy) a na pociąg nie zdążymy, ale za godzinę jest następny... no i się pomylił... bo droga była bardzo oblodzona, a naszym oponom z kolcami to jakby za bardzo nie przeszkadzało... dużo trudniej miał kierowca autobusu, który wyprzedził nas około 400 metrów przed dworcem, ale zanim tam podjechał i zaczął wysadzać pasażerów my już byliśmy w środku pociągu :) następna przesiadka w Warszawie...
mając trochę czasu pojechaliśmy na wege jedzenie, a potem przez Nowy Świat na starówkę...
następnie no dworzec wschodni skąd ruszał nasz pociąg... i tu znowu problem, bo mieliśmy bilety na tanią kuszetkę, ale z rowerami do kuszetki nie wolno i biletu na niego nie kupisz... ale jest na to sposób... wsiedliśmy na wschodniej do wagonu rowerowego, przypięliśmy rowery do odpowiedniego miejsca i na centralnej przesiedliśmy się do kuszetki... :) ja w Dąbiu poszedłem odpiąć rowery, a na Głównym w Szczecinie z nimi wysiadłem, a Wanda z reszta bagażów :) a rowerki całe i za darmo dojechały do Szczecina :)
Podsumowując, będąc na Podlasiu należy bezwzględnie:
- odwiedzić Muzeum Ikon w Supraślu i Spiżarnię Smaków :)
- Kruszyniany i Zajazd Tatarski, jak i spróbować obiadu w Tatarskiej Jurcie;
- Białowieża - zwiedzić okolice Puszczy Białowieskiej, poszukać Żubrów i pójść na deser do Walizki :)
Następnym razem wybierzemy się tam na wiosnę :)
Jeszcze więcej zdjęć znajdziecie tutaj: FOTORELACJA
i znowu te same dwa chłopaki...
tym razem poszedłem kilka kroków dalej, minąłem je aby zobaczyć co się kryje na następnej polanie... a kryła się tam rodzinka Dzików...
i rodzinka Żubrów :)
trzeba jednak przyznać, że w stadzie są dużo bardziej płochliwe... na 50 metrów nie podejdziesz...
powitało mnie słoneczko, a ja skoro jeszcze nie zmarzłem, a było minus 9 stopni, pojechałem w kierunku rezerwatu ścisłego...
zapoznałem się z regulaminem i wjechałem do środka...
groby bojowników ruchu oporu zamordowanych przez hitlerowców w latach 1941-44
puszcza taka sama jak ta, po której jeździliśmy wczoraj.... nie wiem dlaczego można tutaj wchodzić tylko z przewodnikiem... tym bardziej, że mój się gdzieś zawieruszył... ;)
miejsce pamięci narodowej przy Białowieży...
zjedliśmy śniadanie, pożegnaliśmy się z gospodarzami, zwierzakami i pojechaliśmy w stronę Hajnówki...
punkt obserwacyjny...
Wandzie zrobiło się jakoś zimno...
ja od jakiegoś czasu wyglądałem tak...
po drodze minęliśmy Sioło Budy...
przed samą Hajnówką w środku lasu na terenie wojskowym ogrodzonym drutem kolczastym, otwartym kilka razy w roku jest Krynoczka, cerkiew z leczniczym źródełkiem...
Gospodarz z Żubrowego szlaku powiedział nam że jest zamknięte, ale spoko, jest dziura w płocie... no i była :)
a Wanda grzecznie poczekała przed ogrodzeniem...
jest i Hajnówka...
po której chwilkę się pokręciliśmy i pojechaliśmy do poleconej nam restauracji/baru Babushka, gdzie zjedliśmy całą masę pierogów... rewelacyjne były te z śliwką w środku, taką świeżą, a może mrożoną lub ze słoika, ale bardzo dobrą :) a potem z przygodami w kierunku Warszawy... najpierw Hajnówka - Czeremcha tam szybka przesiadka i już jedziemy w kierunku Siedlec... wysiedliśmy na Siedlce Baza bo tory były w remoncie, myślałem że do stacji będzie może z 1km, a okazało się że prawie cztery... w miarę szybko się wygramoliliśmy z pociągu, wrzuciliśmy sakwy na rower, do autobusu który dowoził pasażerów na tym odcinku ustawiła się spora kolejka, konduktor w międzyczasie zdążył nam oznajmić że do autobusu nie wejdziemy (nawet nie próbowaliśmy) a na pociąg nie zdążymy, ale za godzinę jest następny... no i się pomylił... bo droga była bardzo oblodzona, a naszym oponom z kolcami to jakby za bardzo nie przeszkadzało... dużo trudniej miał kierowca autobusu, który wyprzedził nas około 400 metrów przed dworcem, ale zanim tam podjechał i zaczął wysadzać pasażerów my już byliśmy w środku pociągu :) następna przesiadka w Warszawie...
mając trochę czasu pojechaliśmy na wege jedzenie, a potem przez Nowy Świat na starówkę...
następnie no dworzec wschodni skąd ruszał nasz pociąg... i tu znowu problem, bo mieliśmy bilety na tanią kuszetkę, ale z rowerami do kuszetki nie wolno i biletu na niego nie kupisz... ale jest na to sposób... wsiedliśmy na wschodniej do wagonu rowerowego, przypięliśmy rowery do odpowiedniego miejsca i na centralnej przesiedliśmy się do kuszetki... :) ja w Dąbiu poszedłem odpiąć rowery, a na Głównym w Szczecinie z nimi wysiadłem, a Wanda z reszta bagażów :) a rowerki całe i za darmo dojechały do Szczecina :)
Podsumowując, będąc na Podlasiu należy bezwzględnie:
- odwiedzić Muzeum Ikon w Supraślu i Spiżarnię Smaków :)
- Kruszyniany i Zajazd Tatarski, jak i spróbować obiadu w Tatarskiej Jurcie;
- Białowieża - zwiedzić okolice Puszczy Białowieskiej, poszukać Żubrów i pójść na deser do Walizki :)
Następnym razem wybierzemy się tam na wiosnę :)
Jeszcze więcej zdjęć znajdziecie tutaj: FOTORELACJA
- DST 60.00km
- Sprzęt Ścigacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Relacja tak piekma, ze az natychmiast chce sie tam jechac:)
Pato - 09:02 niedziela, 24 stycznia 2016 | linkuj
Bardzo klimatyczny wyjazd, świetne zdjęcia i wciągający w czytanie opis.
Dzięki. :) Misiacz - 22:38 poniedziałek, 5 stycznia 2015 | linkuj
Komentuj
Dzięki. :) Misiacz - 22:38 poniedziałek, 5 stycznia 2015 | linkuj