Niedziela, 19 kwietnia 2015
Czaplinek - Wałcz
Tułaczki po województwie zachodniopomorskim dzień drugi... :)
wstałem rano, żeby zrobić śniadanie, ale było coś, co je nieco opóźniło... całe mnóstwo ptaszorów :)
Szpaki...
Sikorka...
Pliszka...
i największy pozer, Kwiczoł :)
Sławogród niestety zamknięty...
a na rynku znaleźliśmy rower :) duuuży rower :)
udając się w kierunku Wałcza natknęliśmy się na głaz Tempelburg...
dzisiaj było krócej ale ciężej, zdecydowana większość trasy w terenie i to dość ciężkim...
ot, taki widok po wycince...
a potem był obiad, który wzięliśmy z domu...
jedzonko się przygotowywała, a Wanda nie traciła czasu...
rower cargo, wersja wiejska... ;)
nieużywana linia kolejowa w okolicach Kłosowa...
droga piękna, ale mocno piaszczysta...
celem nr 2 była zagroda Żubrów w Jabłonowie...
w której obecnie znajduje się 6 osobników, zrzucających sierść na lato...
sama zagroda w zasadzie nie rzuca na kolana, zmieni się zapewne po oddaniu do użytku tarasu widokowego, ale obsługa bardzo miła i ciekawie o nich opowiadająca... :)
a my dalej na skróty, omijając drogę krajową szerokim łukiem...
przyszedł czas na deser :)
a potem jeszcze sierota Tomek zostawił okulary przeciwsłoneczne, o czym zorientował się 4,5 km dalej... więc zrzuciłem bagaże zostawiając je z Wandą i zrobiłem sobie mały wyścig... na szczęście byliśmy już na szlaku rowerowym pomiędzy Nakielnem a Wałczem z dość dobrą nawierzchnią, więc prędkość na liczniku tylko okazjonalnie schodziła poniżej 30km/h :)
na koniec jak zwykle naleśniki w Wałczu i czas do domu... tylko tego budynku dworca tak jakoś zawsze nam szkoda...
wstałem rano, żeby zrobić śniadanie, ale było coś, co je nieco opóźniło... całe mnóstwo ptaszorów :)
Szpaki...
Sikorka...
Pliszka...
i największy pozer, Kwiczoł :)
Sławogród niestety zamknięty...
a na rynku znaleźliśmy rower :) duuuży rower :)
udając się w kierunku Wałcza natknęliśmy się na głaz Tempelburg...
dzisiaj było krócej ale ciężej, zdecydowana większość trasy w terenie i to dość ciężkim...
ot, taki widok po wycince...
a potem był obiad, który wzięliśmy z domu...
jedzonko się przygotowywała, a Wanda nie traciła czasu...
rower cargo, wersja wiejska... ;)
nieużywana linia kolejowa w okolicach Kłosowa...
droga piękna, ale mocno piaszczysta...
celem nr 2 była zagroda Żubrów w Jabłonowie...
w której obecnie znajduje się 6 osobników, zrzucających sierść na lato...
sama zagroda w zasadzie nie rzuca na kolana, zmieni się zapewne po oddaniu do użytku tarasu widokowego, ale obsługa bardzo miła i ciekawie o nich opowiadająca... :)
a my dalej na skróty, omijając drogę krajową szerokim łukiem...
przyszedł czas na deser :)
a potem jeszcze sierota Tomek zostawił okulary przeciwsłoneczne, o czym zorientował się 4,5 km dalej... więc zrzuciłem bagaże zostawiając je z Wandą i zrobiłem sobie mały wyścig... na szczęście byliśmy już na szlaku rowerowym pomiędzy Nakielnem a Wałczem z dość dobrą nawierzchnią, więc prędkość na liczniku tylko okazjonalnie schodziła poniżej 30km/h :)
na koniec jak zwykle naleśniki w Wałczu i czas do domu... tylko tego budynku dworca tak jakoś zawsze nam szkoda...
- DST 91.00km
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj