Niedziela, 17 lutego 2013
Międzyodrze zimą
Kolejna trasa w tzw. nieznane z cyklu niezapomniane. Na miejsce zbiórki dojechałem na kapciu, ale skończyło się tylko na dopompowaniu koła i pomacaniu wentyla, potem z Monterem, Peio i Jaszkiem zasuwaliśmy do przejścia w Mescherin, gdzie dołączyła do nas Tunia. I tam zaczęła się prawdziwa wycieczka...
Widok z mostu na Odrę...
instrukcje od Tuni odnośnie robienia zdjęć podczas wycieczki i w drogę...
Na pierwszej śluzie
A na drugim brzegu szlak Odra-Nysa, po naszej stronie też dało się jechać, a nawet póki co byliśmy zachwyceni jakością drogi :)
Tunia dbała, aby tempo wycieczki było odpowiednie i była odpowiednia ilość przerw ;)
kolejna śluza i... pierwsze kłopoty techniczne...
rzut okiem...
i szukamy kombinerek... :)
w oddali kolejna przeprawa...
"dobra chłopaki, mam fajny pomysł..." ;)
od Tuni :)
Krzysiek znalazł sobie przytulne gniazdko... ;)
"ale jak to k... 5 km w ciągu godziny??? Chyba się licznik zepsuł..."
Że tak powiem, bez komentarza :)
Gartz
Jacek robi zdjęcie grupowe...
a tutaj ja robiłem zdjęcie grupowe, z dużym poświęceniem jak widać, nawet się załapałem w kadrze, ależ to była piękna gleba :)
ten sam moment z drugiej strony uchwyciła Tunia :)
i drugie, tym razem udane podejście...
"no dobra chłopaki, ale na mapie była droga, przecież dokładnie sprawdzałem..."
Cykloza ostatnie stadium... skoro nie mogę normalnie jechać, to pojadę inaczej...
dobry humor na nie opuszczał...
ostatnie trzy kilometry znów na rowerze, co prawda po zarośniętej betonce... ale znowu jedziemy :)
coraz bliżej celu...
około 15:00 byliśmy u celu, z Mescherin ruszyliśmy około 10:20...
Przeprawa oczami Tuni :)
bo co, my nie damy rady??? :)
wydawało nam się, że sforsowanie śluzy będzie ostatnią niespodzianką na tej trasie... wydawało nam się, w końcu jechaliśmy po rozlewiskach Odry... :)
a to miejsce wydawało nam się znajome... jakże miło było je zobaczyć od drugiej strony :)
Było ciężko ale niezwykle wesoło, w dużej mierze za sprawą naszej zawsze roześmianej Tuni :) błoto zalepiało koła, błotniki, hamulce, a my brnęliśmy cały czas do przodu, na koniec obowiązkowe czyszczenie podczas przeprawy i było po sprawie... odholowaliśmy naszą śpiewającą i nieco gadatliwą ;) koleżankę do Mescherin, skąd udała się własnymi ścieżkami do domu, a my znowu zaczęliśmy pracować nad średnią... :) na koniec jeszcze dmuchnąłem w alkomacik, bo jak to Pani Policjantka powiedziała, nikt o trzeźwych zmysłach nie jeździ zimą na rowerze... ale pomyliła się :)
Nasza trasa
Wszystkim serdecznie dziękuję i do zobaczenia :)
Widok z mostu na Odrę...
instrukcje od Tuni odnośnie robienia zdjęć podczas wycieczki i w drogę...
Na pierwszej śluzie
A na drugim brzegu szlak Odra-Nysa, po naszej stronie też dało się jechać, a nawet póki co byliśmy zachwyceni jakością drogi :)
Tunia dbała, aby tempo wycieczki było odpowiednie i była odpowiednia ilość przerw ;)
kolejna śluza i... pierwsze kłopoty techniczne...
rzut okiem...
i szukamy kombinerek... :)
w oddali kolejna przeprawa...
"dobra chłopaki, mam fajny pomysł..." ;)
od Tuni :)
Krzysiek znalazł sobie przytulne gniazdko... ;)
"ale jak to k... 5 km w ciągu godziny??? Chyba się licznik zepsuł..."
Że tak powiem, bez komentarza :)
Gartz
Jacek robi zdjęcie grupowe...
a tutaj ja robiłem zdjęcie grupowe, z dużym poświęceniem jak widać, nawet się załapałem w kadrze, ależ to była piękna gleba :)
ten sam moment z drugiej strony uchwyciła Tunia :)
i drugie, tym razem udane podejście...
"no dobra chłopaki, ale na mapie była droga, przecież dokładnie sprawdzałem..."
Cykloza ostatnie stadium... skoro nie mogę normalnie jechać, to pojadę inaczej...
dobry humor na nie opuszczał...
ostatnie trzy kilometry znów na rowerze, co prawda po zarośniętej betonce... ale znowu jedziemy :)
coraz bliżej celu...
około 15:00 byliśmy u celu, z Mescherin ruszyliśmy około 10:20...
Przeprawa oczami Tuni :)
bo co, my nie damy rady??? :)
wydawało nam się, że sforsowanie śluzy będzie ostatnią niespodzianką na tej trasie... wydawało nam się, w końcu jechaliśmy po rozlewiskach Odry... :)
a to miejsce wydawało nam się znajome... jakże miło było je zobaczyć od drugiej strony :)
Było ciężko ale niezwykle wesoło, w dużej mierze za sprawą naszej zawsze roześmianej Tuni :) błoto zalepiało koła, błotniki, hamulce, a my brnęliśmy cały czas do przodu, na koniec obowiązkowe czyszczenie podczas przeprawy i było po sprawie... odholowaliśmy naszą śpiewającą i nieco gadatliwą ;) koleżankę do Mescherin, skąd udała się własnymi ścieżkami do domu, a my znowu zaczęliśmy pracować nad średnią... :) na koniec jeszcze dmuchnąłem w alkomacik, bo jak to Pani Policjantka powiedziała, nikt o trzeźwych zmysłach nie jeździ zimą na rowerze... ale pomyliła się :)
Nasza trasa
Wszystkim serdecznie dziękuję i do zobaczenia :)
- DST 96.00km
- Sprzęt Padaczka
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Super fotki! Nareszcie zdjęcie Montera na plecach jest we właściwej orientacji. Trzeba szykować następną wycieczkę kategorii "extreme". :))
Peio - 18:50 środa, 20 lutego 2013 | linkuj
Pięknie ;-)
Tylko my wiemy jak się poświęcałeś robiąc te ostatnie zdjęcia podczas przeprawy przez rozlewiska...
Jaszek - 11:30 środa, 20 lutego 2013 | linkuj
Tylko my wiemy jak się poświęcałeś robiąc te ostatnie zdjęcia podczas przeprawy przez rozlewiska...
Jaszek - 11:30 środa, 20 lutego 2013 | linkuj
Nareszcie ! Piękne zdjęcia ...ale prawie Ciebie nie ma ! Dam Ci linka do moich i sobie siebie weź ! jeszcze raz dziękuje ,żeście mnie wzięli !!! Niezapomniana przygoda :) :)))))
tunislawa - 11:18 środa, 20 lutego 2013 | linkuj
Komentuj