Informacje

  • Wszystkie kilometry: 17759.30 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TandemYogi.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:635.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:52.92 km
Więcej statystyk
Niedziela, 2 marca 2014

Drawieński Park Narodowy - dzień 2.

Rano wstaliśmy wyspani jak nigdy, nawet ja nie ruszyłem tyłka o świcie na zdjęcia, bo słońce też jeszcze spało za chmurami... a więc śniadanie, pakowanie i w drogę :)
Ogródkowa armia jednego z mieszkańców Człopy




Żurawie...


dzisiaj było jakby odrobinę więcej asfaltu, ale i górki tego dnia też były większe...


ot miastowy kury zobaczył :)






a Wanda wypatrzyła kotka...






na wyjeździe z miejscowości Brzeźniak napotkaliśmy nową szutrową drogę i tak nam się spodobała, że postanowiliśmy nią pojechać, nieco nadrabiając trasy...


  ale było warto, bo jechało się fantastycznie...


a później już po staremu, lasy i piaski...




a że pogoda dopisywała bardziej niż wczoraj, to był czas i chęć na małą sesję zdjęciową ;)


gdzieś nad jednym z jeszcze zamarzniętych jezior...






co jak co, ale trasy są tam bardzo urokliwe...


i piaszczyste czasami, to cos po prawej to oznakowanie szlaków rowerowych...


na wjeździe do Tuczna natrafiliśmy na polanę edukacyjną...




na której Wanda ograła mnie w kółko i krzyżyk.... :)


kościół w Tucznie


Zamek Wedlów - Tuczyńskich


i widok na jeziorko zamkowe...


dwie lokalne knajpy nas odstraszyły wiec obiad zjedliśmy w plenerze :)


u podnóża Góry Wisielczej, na której zlokalizowany jest spory bunkier...






miała baba indora...


w okolicy Rutwicy spotkaliśmy naszego wcześniejszego szynobusa...


ooo i znowu Żurawie :)




i znowu zachód słońca zastał nas na trasie :)




a na wjeździe do Wałcza, nad jeziorem piękne miejsce odpoczynkowe :)


przy jeziorze biegnie ścieżka, która z czasem przeradza się w dobrze przygotowaną spacerową trasę dla mieszkańców i turystów...




i już Wałcz...


teren przy jeziorze jest bardzo ładnie zagospodarowany, to niejako wizytówka tego miasta, którego tym razem nie udało nam się zwiedzić... zjedliśmy tylko pyszne gofry i pognaliśmy na dworzec... ale żeby nie było tak cudownie, zegar tak jak i w Szczecinie nie działa ;)


Za jakiś czas znowu tu wrócimy... jeszcze trochę szlaków zostało nam do przejechania :)

A na deser zapraszam na film akcji, albo w zasadzie zapowiedź tego filmu ;)




  • DST 70.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 marca 2014

Drawieński Park Narodowy - dzień 1.

No to przyszedł czas na Drawieński Park Narodowy, które mieliśmy okazję odwiedzić po raz pierwszy i już wiemy, że nie po raz ostatni... :) a więc najpierw pociągiem do Dobiegniewa skąd kilka minut po godzinie ósmej ruszyliśmy na szlak...




od rana było mglisto i zimno...


tak się zastanawiałem, czy oby jedziemy po dobrej stronie płotu...


tym bardziej, że droga nas nie rozpieszczała...


i okazało się, że nie... ale na szczęście płot w tym miejscu był już łatany, więc nie musieliśmy się wracać... :)




pomimo iż Drawieński Park Narodowy i jego okolica jest głównie domeną kajakarzy, to jest kilka fajnych miejsc do odpoczynku, tak jakby pod kątem rowerzystów... oczywiście przerwę śniadaniowa zrobiliśmy sobie 300 metrów wcześniej na drodze...


po około 20 km docieramy do DPN...




a w siedzibie DPN mają takiego oto Bielika :)


z miejscowości Głusko udajemy się asfaltem w kierunku Sitnicy, ale postanawiamy zboczyć z drogi w kierunku drogi solnej, a po drodze mijamy Drawę...


i to nie był dobry pomysł...


w międzyczasie znowu zbaczamy z kursu w kierunku Drawy...


aby zobaczyć Bindugę... najzwyklejszą na świecie polanę...






droga nam się nieco poprawiła...


i jeszcze bardziej poprawiła...


w miejscowości Zatom byliśmy umówieni na obiad w agroturystyce co się zwała "Potrawy znad Drawy" i przyznać muszę, że domowe jedzenie było pierwszej klasy :) i najedzeni ruszyliśmy dalej...






nawierzchnia zmieniała nam się jak w kalejdoskopie... przynajmniej nie było nudy... choć bywały momenty, że tęskniliśmy za asfaltem, bo większość km tego dnia zrobiliśmy po terenie...








Wanda i nowa zabawka... :)


a właśnie, tak wygląda (moja) kierownica podróżnika w wersji tradycyjnej...


a tak wygląda (Wandy) centrum zarządzania wycieczką... a może i światem ;)


najważniejsze że po porannej szarości nastała ładna pogoda i przyjemnie się jechało...


choć nie zawsze jechało... czasami gleba nas jakby wciągała... :)




zaczęło się juz zmierzchać, a przed nami do Człopy jeszcze 11 km, czyli tradycji stało się zadość - wycieczkę skończyliśmy po zmroku :)






Wieczorem dotarliśmy do Ośrodka Wypoczynkowego Sosenka, gdzie spotkała nas bardzo miła niespodzianka w postaci bardzo mocno nagrzanego pokoju... co jak co, ale po dniu spędzonym w dość niskich temperaturach to prawdziwa przyjemność :)
  • DST 83.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl