Informacje

  • Wszystkie kilometry: 17759.30 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TandemYogi.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 26 października 2014

Krzakami do Gartz

No to sezon jesionno-zimowo-wiosenny po ciężko przepracowanym lecie chyba już w pełni :) Niby zwykła wycieczka do Gartz, ale innymi drogami niż zwykle i muszę przyznać, że ta różnica była super!!!
Prognoza pogody nie zapowiadała się najlepiej - a zrobiło się całkiem słonecznie, poza tym do listy dopisał się Monter (co przy takich wycieczkach z reguły oznacza skróty, czytaj kłopoty) to i chętnych nie było zbyt wielu ;)

Na parkingu Biedronki gdzie spotkaliśmy się z Hopfenami były także Świergotki/Dzierlatki... :)
potem Hopfen pokazał nam starą nastawnię w okolicy Kołbaskowa...




Jacek coś tam, że niby...


następnie po ddrce w budowie w kierunku motokrosu...




dałem Monterowi aparat i postanowiłem sobie poszaleć :)


potem były skróty do niemieckiej drogi rowerowej...




następnie dzięki Hopfenowi (który skombinował babcię z kluczem) wieżę widokowa kościoła w Rosow, a widoczek był całkiem niczego sobie...


i dalej jesiennymi drogami w kierunku Gartz...




był odpoczynek nad jeziorem...


piękna aleja...


i kozy, które miały parcie na szkło i na trawę zza płota.... :)






a Jacek jak te kozy, też miał parcie na szkło tego dnia...


Gartz...


z reguły jechaliśmy szlakiem Odra-Nysa u dołu tej górki i jedynie mogliśmy się domyślać, że gdzies po drugiej stronie jest eletrownia Dolna Odra i takie wspaniałe widoki...




a tymczasem w Mescherin... wiosna???


Jackowego pozerstwa ciąg dalszy... jak tak spojrzałem na zdjęcia z tej wycieczki, to odnoszę wrażenie, że robiłem tego dnia za jego prywatnego fotografa ;)


a potem już tylko zachód słońca, wizyta w Auchanie i po ciemku do domku...


Tego dnia odwiedziliśmy także trzy cmentarze, ale nie lubię ich pokazywać na zdjęciach... jednakże zarówno cmentarz żydowski w Gartz jak i mały zapomniany koło Keesow, są warte odwiedzenia.

Jacek, czekam na kolejne takie pomysły na wycieczki :)
  • DST 84.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 października 2014

Otwarcie drogi Rieth - Nowe Warpno

Długo wyczekiwane asfaltowe połączenie drogą rowerową Rieth z Nowym Warpnem stało się faktem :) to taki pierwszy krok do wpuszczenia szlaku Odra-Nysa do Szczecina przez Nowe Warpno, Trzebież i Police... zatem zabrałem Panią Oficer ;) na wycieczke poprzedzoną zakupami... podwójne szczęście jednego dnia ;)

były przemówienia i oficjalne przecięcie wstęgi...




był tłum gapiów...


tort był też...

no i najważniejsze dla chłopaków, były kiełbaski... ;)

a potem pojechaliśmy z Wandą przetestować nowa drogę do Nowego Warpna...



a Wanda dzisiaj wyglądała jak owca, czyli tak :)

Było miło i przyjemnie :)
  • DST 30.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 października 2014

Zatom - Wałcz

drugi dzień wycieczki chłopaki rozpoczęli od lekkiego serwisu rowerów...

po wczorajszym dniu, szczególnej uwagi wymagały łańcuchy...

i w drogę w kierunku Tuczna...


ciśnij Jacek, ciśnij... ;)

piasek dawał się we znaki...

grzybek, czyżby szykowała się dłuższa przerwa???

nie tym razem...

Piotr fotografował wszystkie bocianie gniazda i pomniki przyrody, które potem nanosił na OSM...

a my tymczasem dojechaliśmy do Śmiałkowych Wzgórz...

Jacek dokonał oficjalnego otwarcia mostu i ruszyliśmy dalej...

a łatwo nie było...

a z każdym krokiem jakby coraz ciężej...

grzybki rosły przy samej drodze, a w zasadzie ścieżce, bo droga się skończyła... :)


zaczeło się mozolne pchanie rowerów pod górę...


czasami przedzieranie się przez krzaki...


ale humory nam dopisywały...
może to dlatego, że znowu zaczęła się droga... :)

Hania potrzebowała więcej mocy...

Wanda znalazła sobie grzybka, a ja z chłopakami nie znaleźliśmy bunkra, który miał tu być...

XIII wieczny zamek w Tucznie...

ta trójka wymogła na mnie kilka dodatkowych zdjęć...


szczególnie namolny był Jacek ;)

a to już nie on, ale też rowerzysta... chyba ze Szczecin na Rowerach, a może z Gryfusa ;)

po drodze do Wałcza z chłopakami zajechaliśmy jeszcze do bunkru na Wisielczej Górze, dziewczyny nie były nim zainteresowane... szczególnie że w nazwie była góra...

Piotrek prawie jak kaskader...

a potem na skróty do Wałcza, bo czas jakby nam się kończył...


jeszcze tylko odcinek wzdłuż jeziora Raduń i szybciutko do pociągu, w którym pomimo sporego tłoku jakoś znaleźliśmy swoje miejsce... :) to był miło spędzony weekend :)


  • DST 62.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 października 2014

Kalisz Pomorski - Zatom

Planem na weekend była dwudniowa wycieczka w okolicach Drawieńskiego Parku Narodowego... Ja, Wanda, Jacek, Piotrek i Hania... tylko Monter z Januszem się wymigali pogodą... co prawda rano padało, ale później miało się poprawić :)
Na dworcu w Kaliszu Pomorskim, na początek kilkuminutowa przerwa, a potem już w zasadzie bez deszczu jechaliśmy spokojnie dalej...

Pałac w Kaliszu...


chyba jedyny napotkany rowerzysta tego dnia...

Z Kalisza Pomorskiego pojechaliśmy do Białego Zdroju...

a następnie zielonym szlakiem na południe w kierunku Dominikowa...

czas na drugie śniadanie...

przejechaliśmy pomiędzy jeziorem Szerokim na zdjęciu a Krzywe Dębsko...


a z drzewa zwisała lina do bujania się... eee, Tomek, pewnie nie dasz rady... co ja nie dam rady??? :)


ale mnie korciło, aby się puścić tam na środku...

i dalej w trasę... przepiękną drogą...

jezioro Dominikowskie...

a to ekipa wyjazdowa... :)

dynia... to była ta z tych mniejszych...

most Barnimie...

po dotarciu do Zatomia zostawiliśmy zbędne rzeczy w naszej kwaterze, zjedliśmy obiad w :Potrawy znad Drawy" i ruszyliśmy jeszcze na mały rekonesans wzdłuż rzeki w kierunku Kamiennej Kniei...




aby trzymać się jak najbliżej rzeki jechaliśmy szlakiem pieszym...







widoki nad Drawą były urocze...


potem jeszcze ekipa nazbierała grzybków na śniadanie do jajecznicy i już po ciemku wracaliśmy do miejsca spoczynku... gdzie czekał na nas w telewizorni mecz Polska - Niemcy, co prawda dziewczyny starały nam się utrudniać jego oglądanie, ale od stanu 1:0 dla Polski żarty się skończyły, a historyczna pierwsza wygrana z Niemcami (2:0) przeszła do historii :)

  • DST 59.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 października 2014

Tarnowo i okolice

Wycieczka z cyklu skoro w sobotę mamy wyjazdowy ślub, to w niedzielę gdy pierwsi goście będą wstawać pojedziemy na rowery... :) nasi znajomi z zespołu Combo byli w lekkim szoku jak im powiedzieliśmy podczas rozmów w trakcie przerw, jakie mamy plany na niedzielę... a oni tylko praca i praca... ;)

Tak więc ruszyliśmy ze Starego Młyna nad Regą w kierunku Rynowa...

w Rynowie natrafiliśmy na ruiny pałacu...




potem drogą na Łabędzie...


by odpocząć chwilkę nad jeziorem...




wieża obserwacyjna, czy się oby las nie pali... szkoda tylko że nie dla użytku dla turystów...

coś jakby żmija zygzakowata... przeszło nam przez drogę strasznie głośno sycząc...





w kapicach jeszcze rzuciliśmy okiem zza płota na stary młyn...

i ruszyliśmy w drogę powrotną :)

  • DST 55.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 października 2014

Nocna eskapada

Spontaniczny wypad w celu wykonania kilku fotek na konkurs :)





To do następnego chłopaki ;)
  • DST 25.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 września 2014

Hintersee - Rieth

Chłopaki wymyślili kolejna wycieczkę z cyklu na fiszbułe do Rieth, więc postanowiliśmy się z nimi spotkać... ale że nie chciało nam się pedałować całej trasy, przez znienawidzoną przeze mnie nudna drogę na Dobieszczyn, postanowiliśmy się wyspać i podjechać autem do Hintersee... a dalej wiadomo... :)




niezły okaz :)

w Rieth standardowy zestaw fiszbułek z ciastem i kawą... czekaliśmy uparcie na tych co wyruszyli ze Szczecina chyba z półtorej godziny, co jakiś czas domawiając fiszbułek, ale się nie doczekaliśmy...

pokręcilismy się jeszcze po Rieth....


i zaczęliśmy wracać, skrótami rzecz jasna... a Wanda postanowiła sprawdzić czy oby w lesie są jeszcze grzyby...

kilka było :)

wróciliśmy do autka, a tu niespodzianka... na parkingu przy wjeździe na szlak rowerowy stało 5 samochodów, wszystkie na szczecińskich blachach i wszystkie z bagażnikami rowerowymi... :)

  • DST 30.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 września 2014

Górka piachu i elektrownia w Żydowie

W drodze do domu zostawiliśmy auto w Sępólnie Małym i pojechaliśmy na rowerowy rekonesans okolicy, zaczynając od znanej mi górki piachu... która ma jakieś 60 metrów wysokości...



Krzysiek zaczął nawoływać się z jeleniem, który chodził po lesie u podnóża góry...


no to w dół...



a z dołu wygląda jakoś tak niepozornie... :)

dalej przez Sępólno Wielkie, Dalimierz do stacji elektroenergetycznej w Żydowie... jezioro Przyradz...


Stacja elektroenergetyczna widok od dołu...

Dwa naturalne jeziora: Kamienne i Kwiecko położone blisko siebie i mające znaczną (około osiemdziesiąt metrów) różnicę poziomów lustra wody, połączono trzema stalowymi, pięciometrowej średnicy rurociągami. W ciągu sekundy na łopatki turbin kierowanych jest 240 metrów sześciennych wody, dzięki czemu elektrownia może osiągać moc 156 MW.
W ciągu nocnej nadwyżki energii w sieci dwa turbozespoły odwracalne ponownie wpompowują trzy miliony metrów sześciennych wody do górnego zbiornika.


i od góry...


kanał łączący elektrownię wodną z jeziorem Kamiennym... tym na górze...

następnie zatoczyliśmy pętlę wokół jeziora Kamiennego i przez Gołogórę wróciliśmy do auta...

wykorzystując pogodę do ostatniej minuty, bo później się... rozpadało...

Dzięki Monter :)
  • DST 80.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2014

Słowiński Park Narodowy

Dzień pełen przygód i nieco pecha, którego cały limit wyczerpaliśmy chyba już do południa czyli do zakończenia sesji plenerowej z młoda parą..., potem pojechaliśmy do naszej kwatery i zaczęliśmy wycieczkę... a wystartowaliśmy z miejscowości Czysta, aby się trudzie wykonanej pracy nieco rozerwać... :)
najpierw po starym wale linii kolejki wąskotorowej, a następnie szlakiem św. Jakuba do miejscowości Rowy...

pomimo, że był to szlak rowerowy, to nie zawsze było nam dane jechać...



w końcu jednak dotarliśmy nad morze...


a dalej piękną drogą wiodącą przez Słowiński Park Narodowy w kierunku Czołpina... celem wycieczki były Wydmy Czołpińskie...





co ja musiałem za fortelu użyć, żeby Krzysiek uśmiechnął się do aparatu??? Nie pamiętam, ale był skuteczny... ;)


co jakiś czas zajeżdżaliśmy nad morze, gdyż szlak wiódł w jego niedalekim sąsiedztwie...

a trasa była przepiękna...




i nie zawsze musieliśmy grzęznąć w piachu...



aż w końcu dojechaliśmy do Wydmy Czołpińskiej...

zostawiliśmy rowery i poszliśmy na krótki spacer...



a że z chodzeniem nam nie po drodze... to po kilkunastu minutach ruszyliśmy w podróż powrotną do naszego noclegu...



Okolice Słowińskiego Parku Narodowego są przepiękne i godne polecania na dłuższą, trzy może czterodniową wycieczkę rowerową... :)
  • DST 71.00km
  • Sprzęt Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 września 2014

Do Siemyśla po rybę :)

Więc standardowo, wyjazdowy ślub w sobotę, oznacza niedzielę spędzoną na rowerze... tym razem postanowiliśmy udać się w celu zakupu wędzonej ryby w Siemyślu :)

Jezioro Resko Przymorskie postanowiliśmy objechać od zachodniej strony, ale okazało się to jednak niemożliwe ze względu na dziurę w moście, a może raczej jego brak... no to zjedliśmy drugie śniadanie, które rano wyciągnąłem od kucharek... ciasta były przepyszne :)

w Dźwirzynie zabraliśmy się za objazd jeziora udając się w kierunku Karcina...


przeprawa przez Błotnicę...



w niedzielę po sezonie na drogach powiatowych o różnej nawierzchni ruchu w zasadzie nie było...





korzystając z pięknego słonecznego dnia zachaczalismy o wszelkie otwarte sklepy w poszukiwaniu lodów Jaś o nazwie Ciacho i w końcu znaleźliśmy w Siemyślu... pyszny śmietankowy lód otoczony ciastkami korzennymi :)

kupiliśmy pstrąga i ruszyliśmy w drogę powrotną... w Charzynie wjechaliśmy na znaną nam drogę rowerową w kierunku Kołobrzegu... znaki stopu jak stały tak stoją, a ludzie jak je ignorowali tak dalej ignorują... :)


rowerówką dojechaliśmy do dw 102 i mieliśmy dalej przez Przećmino i Korzystno jechać do Grzybowa... ale zobaczylismy że w prawo wzdłuż drogo wojewódzkiej pociągnięto rowerówkę w stronę Kołobrzegu... no to trza to sprawdzić :) trochę polbruku, potem dużo asfaltu z małymi niedociągnięciami, ale do Kołobrzegu da radę bezpiecznie dojechać... :)



  • DST 60.00km

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl